Nienawidzę jak mi się psuje komputer, ale tym razem wyszło mi to na dobre, bo mimo iż nie dotrzymałam terminu rozdział wyszedł mi lepszy niż za pierwszym razem, gdy zniknął gdzieś w przestrzeni przy pomocy stawiania systemu na nowo. Wiem że nie jest tu wszystko co obiecałam (np. Percy), ale to dopiero cz. I. W następnej będzie ślub. Yeaaa! Kocham śluby ^^ Co prawda raczej cudze, bo ja jestem wyprana z marzeń o zostaniu żoną. Z resztą to was nie obchodzi. Tylko rozdział. Nie powiem nic. Jedynie tyle że Emily trochę pokaże nam pazur. Teraz odrobinkę, a w kolejnej części konkretniej. Serdecznie zapraszam.
Emily obudziła się o świcie, gdy pierwsze promienie porannego słońca wpadły przez śnieżno-białe firanki rażąc ją nieco w oczy. Otworzyła je powoli i rozejrzała się naokoło po pokoju. Ginny i Hermiona jak zwykle smacznie jeszcze spały. Jednak coś jej nie pasowało. Dobrze pamiętała swój koszmar i to że nie mogła później zasnąć. Usnęła dopiero z głową na kolanach Severusa, jednak jego nigdzie nie było.
Czy Emily była zawiedziona? Może trochę.
Chyba żadna kobieta nie lubi zasypiając przy kimś, a rano budzić się sama. W ogóle żadna kobieta nie lubi budzić się sama.
Weasleyówna zganiła się za te myśli przypominając z wyrzutem samej sobie, że nie dalej jak wczoraj wieczorem wróciła do Syriusza.
Miała do niego swego rodzaju żal, że nie było go w nocy przy niej, kiedy była przerażona, kiedy potrzebowała żeby ktoś ją przytulił, żeby ktoś ją uspokoił. Wiedziała jaki ten żal jest niesprawiedliwy, bo niby skąd Syriusz miał wiedzieć że tej nocy coś takiego się przydarzy? Przecież koszmary przestały ją nawiedzać odkąd poszła do Hogwartu. Skąd miał wiedzieć że go będzie potrzebować? Przecież musiał wracać do swojego domu. Ciocia Molly nigdy nie pozwoliłaby mu spać razem ze swoją bratanicą, w końcu wszyscy wiedzieli, że zgadza się na to dopiero po ślubie i to i tak niechętnie. Była straszną konserwatystką. Mimo iż Emma wiedziała, że żal do Syriusza jest bezsensowny i krzywdzący nadal go odczuwała.
Nie chcąc się dłużej zamartwiać wstała po cichu z łóżka i narzuciwszy na siebie sporo za dużą, męską bluzę z wielkim godłem Gryffindoru na plecach i małym na piersi, którą dostała jeszcze w szkole od chłopaków z jej drużyny zeszła powoli na dół. Po cichu uchyliła drzwi od salonu. Jej chrześniak leżał spokojnie na kanapie. Wyglądał już nieco lepiej. Co prawda wciąż był bardzo blady, ale u niego to było normalne. Ważne było, że nie był już zielonkawy. To był dobry znak.
Dziewczyna podeszła do niego bliżej i delikatnie odgarnęła mu z czoła zaplątane blond kosmyki. Uśmiechnęła się pod nosem. Bardzo kochała Draco. Był dla niej jednocześnie jak brat i jak syn. Był jedną z najbliższych jej osób, a i ona była mu bardzo bliska. To właśnie jej powierzał swoje sekrety, to jej żalił się gdy Lucjusz stawał się nie do zniesienia, a Narcyza nie reagowała, to właśnie jej mówił o swoich problemach. Tylko Emily dawała mu to ciepło jakie powinna dawać matka. Dziewczyna wiedziała, że jej przyjaciółka bardzo kocha syna, ale nie potrafiła tego odpowiednio okazać.
Emily nie dawała jednak spokoju kwestia tego jak Draco znalazł się tam razem ze śmierciożercami i czemu oberwał zaklęciem. Przecież, ani Bill, ani Charlie nie zaatakowaliby cywila.... Draco musiałby być jednym z nich.
Nie..! Draco nie jest Śmierciożercą! Przecież Narcyza by nie pozwoliła... Przecież Lucjusz obiecał....
Jednak do głowy nie przychodziło jej żadne inne sensowne wytłumaczenie. Bill i Charlie może i go nie lubili, ale nie zrobili by mu krzywdy... A Fleur.... O niej można by powiedzieć dużo złego. Była arogancka, przesadnie pewna siebie, głupia i tak dalej... ale nie była morderczynią. Nigdy nie podniosłaby różdżki na kogoś innego niż śmierciozerca.
Wtedy do Emily dotarło to czego nie chciała nawet do siebie dopuścić.
- Boże.... - szepnęła cicho zasłaniając sobie usta dłonią.
Drżącymi dłońmi chwyciła lewą dłoń chrześniaka. Zamknęła piekące ja oczy i powoli obróciła jego rękę trak by mieć przed oczyma jego przedramię. Otworzyła powoli załzawione oczy i zobaczyła to. Na białym jak śnieg przedramieniu jej siostrzeńca widniał mroczny znak.
Puściła jego rękę jak oparzona, a po jej bladych policzkach z wolna zaczęły spływać łzy.
*****
Narcyza chodziła niespokojna od ściany do ściany ogromnego, mrocznego salonu. Mimo iż poranne słońce powinno ocieplić nieco wnętrze to zdawało się być jeszcze bardziej przerażające.
- Lucjuszu... Nie wiem jak ty możesz być taki spokojny. Draco wciąż nie wrócił. Co jeśli ktoś z Ministerstwa go złapał, co jeśli zginął..? Przecież my nawet nie wiemy gdzie on był na tej misji, do cholery - mówiła drżącym głosem blondynka.
Mężczyzna, który do tej pory z nieodgadnioną miną pisał coś przy rokokowym sekretarzyku ustawionym w rogu podniósł głowę i zmierzył swoją małżonkę obojętnym wzrokiem.
- Uspokój się, Kochanie... Draco na pewno... - zaczął, ale nie dokończył, bo przez okno w salonie wpadła srebrna lisiczka. Zatrzymała się przed Lucjuszem i przemówiła znanym mu dobrze głosem Emily.
"Lucjuszu! Ty wredny egoistyczny dupku! Jak mogłeś?! Obiecałeś! Obiecałeś mi, do cholery! Obiecałeś, że nie wciągniesz w to Draco! Jak mogłeś być tak nieodpowiedzialny?! Severus wiedział o tym, prawda?! I Narcyza też?! Jak mogliście mi nic nie powiedzieć?! Jak możesz narażać swoje dziecko na takie niebezpieczeństwo?! Jesteś aż tak nieodpowiedzialny czy egoistyczny?! Draco mógł zginąć! Miał dużo szczęścia, że trafił tu i że ja tu byłam. Gdyby nie to trafiłby do Azkabanu! Gdyby Severusa tam nie było umarłby! Rozumiesz to czy nic do ciebie nie dociera?!" - wykrzyczała. - "To twój syn... Twój jedyny syn... Jak tylko się ocknie poproszę Severusa żeby go przetransportował do Malfoy Manor. Zastanów się Lucjuszu... Zastanów się czy chcesz dla niego takiego życia jakie sam masz...." - dodała o wiele ciszej, łamiącym się głosem.
Przekazawszy wiadomość srebrzysty patronus kilkoma susami dotarł do okna i rozpłynął się w porannym świetle. Lucjusz spojrzał na Narcyzę. Patrzyła na niego. Oczy miała załzawione, a jej wzrok wyrażał jednocześnie troskę i chęć mordu.
*****
Emily wytarła zapłakaną twarz dłońmi. Spojrzała w lustro.
Co tam widziała? Wrak człowieka. Kobietę, która mimo młodego wieku dużo przeszła. Kobietę, która całe życie zmaga się ze wszystkim sama. Kobietę zmęczoną życiem.
Wasleyówna westchnęła głęboko. Odkręciła wodę w umywalce o którą się opierała. Oblała twarz zimną wodą. Złapała za szczotkę i uczesała plączące się w wszystkie strony ryże loki. Zamknęła oczy. Poklepała się delikatnie po policzkach na orzeźwienie umysłu. Wzięła głęboki oddech. Potem kolejny. I jeszcze jeden. Przybrała na twarz delikatny, ciepły uśmiech. Otworzyła oczy ponownie patrząc w lustro.
Kogo widziała tym razem? Sympatyczną dziewczynę z sąsiedztwa. Dziewczynę beztroską. Dziewczynę szaloną. Dziewczynę zawsze chętną do pomocy. I tak miało być.
Emily wyszła z łazienki. Swoje kroki skierowała do kuchni.
Uwielbiała kuchnię w Norze o poranku. Gdy tylko weszła poczuła mocny, duszący zapach kawy i świeżych konwalii. Jej oczy poraziły ciepłe promienie porannego słońca. Zamknęła powieki, a na jej młodej twarzyczce pojawił się uśmiech. Tym razem szczery.
Gdy weszła głębiej i światło przestało ją razić zdziwiła się. Przy stole siedział samotnie Severus i popijał kawę z kubka.
- Co Pan tu robi? Myślałam... - zaczęła zdziwiona dziewczyna.
- Myślałaś, że poszedłem, gdy mogłem najwcześniej nie sprawdziwszy wcześniej jak się czujesz? Aż takie kiepskie zdanie masz o mnie? - spytał ponuro. Świdrując ją tymi swoimi bezdennymi, czarnymi tęczówkami.
- Nie... Znaczy ja... No jak się obudziłam to Pana nie było i pomyślałam... - zaczęła się tłumaczyć Emma.
- Chciałem ci po prostu zaoszczędzić... - budzenia się w moim wątpliwie przyjemnym towarzystwie i kłótni z ukochanym - ... szoku. Mogłaś dokładnie nie pamiętać co robiłaś w nocy. Byłaś przerażona. - powiedział takim samym tonem głosu jak zwykle.
- Ja... - zająknęła się dziewczyna przypominając sobie że Severus jest jedyną osobą, która kiedyś już widziała ją tak przerażoną. - To był chwilowy kryzys - powiedziała już bardziej pewnym siebie głosem i uniosła wyżej podbródek jak zwykle, kiedy chciała pokazać wszystkim, że jest czegoś pewna.
- Chwilowy kryzys... - powtórzył z kpiącym uśmieszkiem igrającym na ustach i upił łyka kawy.
Dziewczyna zmierzyła go morderczym spojrzeniem i podeszła do blatu by zrobić sobie kawę.
Nalała ją do swojego ulubionego kubka z napisem "Keep calm and marry me". Podeszła do stołu. Postawiła na nim kubek i sama usiadła na krześle przy samej ścianie, naprzeciwko Severusa. Emily świdrując swojego byłego nauczyciela wzrokiem wzięła łyk kawy.
Mężczyźnie kąciki ust lekko zadrżały w geście rozbawienia, gdy dostrzegł napis, jednak ruda kobieta była wciąż poważna.
- Dlaczego mi Pan nie powiedział? Dlaczego wszyscy to przede mną ukrywaliście? - spytała całkiem poważnie.
- Nie rozumiem o co ci chodzi, Weasley - warknął wrogo mężczyzna.
- Nie o co, ale o kogo.... Chodzi o Draco - syknęła odstawiając kubek i nie spuszczając morderczego wzroku z Severusa. Emily oparła się z hukiem dłońmi i stół.
- Obiecałeś go chronić! - krzyknęła. - Oboje obiecaliście. Chcesz dla niego takiego życia jakie ty masz?
Severus wywrócił kpiąco oczami.
- Moje życie nie jest takie najgorsze... - powiedział obojętnie ponownie przystawiając kubek do ust i upijając trochę ciemnego, parującego płynu.
- Doprawdy? - spytała kpiąco, a jej usta wygięły się w niedowierzający uśmieszek. - Jesteś sam. Nie masz nikogo. Śmierciożercy cię nienawidzą. Zakon cię nienawidzi... On nie jest na tyle silny żeby to udźwignąć. On nie jest tobą... On nie jest Lucjuszem...- powiedziała całkiem poważnie.
Oboje mierzyli się wzrokiem jak pokerzyści podczas partii.
- Dobrze sobie zdaję sprawę, że nie jest mną, ale nie mieliśmy wyboru - odezwał się pierwszy Severus.
- Co to znaczy? - Emily zdziwiła się.
- Czarny Pan tego chciał. To nie podlegało dyskusji.
Znów wpatrywali się w siebie, jednak tym razem wzrok był mniej morderczy, bardziej zamyślony, a Severus patrzył na to jej zamyślenie z rozbawieniem.
- Ale przyznaj, Weasley.... Chyba jednak nie wszyscy członkowie Zakonu mnie nienawidzą? - spytał patrząc jej w oczy, a jego usta wygięły się w tak znany wszystkim uczniom firmowy uśmieszek.
Dziewczyna prychnęła tylko śmiechem.
- Ale z Pana dupek - powiedziała z rozbawieniem. - Ale mnie chyba też nie wszyscy nauczyciele tylko lubia, prawda Panie profesorze? - spytała unosząc brew ku górze.
- Ja cię nawet nie lubię, Weasley! - oburzył się Snape.
- Wręcz przeciwnie. Pan mnie nawet kocha, tylko jeszcze Pan o tym nie wie - odparła ledwo powstrzymując śmiech.
Severus patrzył jeszcze chwile na swoją byłą uczennicę z oburzeniem, po czym nie mogąc już w sobie zdusić śmiechu wydał z siebie bliżej nieokreślone prychnięcie.
- Wariaka - powiedział wstając.
- Gbur - odparła dziewczyna z rozbawieniem.
- Wiewióra.
- Nietoperz.
- Weasley, ty jesteś ruda i to ucina wszelkie dyskusje - dodał z jadowitym uśmieszkiem wymalowanym na ustach wchodząc do kominka.
- Niech Pan wpadnie na ślub - rzuciła jeszcze ze śmiechem Ruda zanim mężczyzna zniknął w zielonych płomieniach.
Dziewczyna uśmiechnęła się sama do siebie kręcąc z niedowierzaniem głową.
Ten człowiek zaskakiwał ją z dnia na dzień coraz bardziej. Potrafił ją podczas jednej rozmowy wkurzyć i rozbawić. Z nim nawet zwykła potyczka słowna wydawała się być pasjonująca. Z takim człowiekiem po prostu nie dało się nudzić.
Po chwili do kuchni weszła zaspana Ginny. Włosy sterczały jej w każdą stronę, oczy miała ledwo otwarte, a na cienką piżamkę zarzucony szlafrok.
- Emily! - zdziwiła się dziewczyna i momentalnie otwarła szerzej oczy.
- Giny! - przedrzeźniała ją starsza kuzynka.
- Widzę że masz dobry humor...
- Jak zwykle rano - powiedziała z uśmiechem Emma.
- Nie. Masz lepszy niż zazwyczaj.
- Może... Wiesz był tu Snape i... - zaczęła, ale Giny nie dała jej skończyć.
- A Syriusz? - spytała młodsza wciąż nie do końca ogarniając co się dzieje w okół niej.
- Co Syriusz?
- No myślałam że kochasz Syriusza...
Emily roześmiała się słysząc słowa kuzynki.
- Przecież nie wychodzę za Snape'a.
- No nie wiem... - Ginny pokręciła głową nie podzielając rozbawienia kuzynki. - Fred i George zakładają się ile jeszcze to potrwa.
- Ale co?
- No te wasze podchody.
- Ginny, nie bądź śmieszna. To nie są żadne podchody. Mów lepiej co mamy dziś do roboty, bo nie chcę wystąpić na dzisiejszym ślubie ubrana jak brzoskwinia.
- Nie jest źle. Madame Malkina uszyła sukienki zgodnie z wymiarami i wytycznymi jakie zaniósł Bill. Przyniósł je wczoraj. Leżą gotowe w naszym pokoju. Wystarczy namówić Fleur.
- Dziś będzie urwanie głowy. Ja się tym zajmę.
Wtedy do kuchni weszła Panna Młoda wraz ze swoją przyszłą teściową. Dyskutowały o czymś zawzięcie.
*****
Od rana wszyscy biegali po domu i przygotowywali go na nadchodzący ślub. Wszędzie były rozwieszone wstążki i kwiaty. Hermionie aż się niedobrze robiło od tej całej słodyczy. Zrobiła więc wszystko co miała zrobić i udała się do swojego pokoju. Miła ochotę poczytać sobie coś lekkiego na uspokojenie. Sięgnęła więc po liczący ponad tysiąc stron podręcznik do Transmutacji zaawansowanej. Usiadła na łóżku i zaczęła czytać.
Żeby przemienić zwierzę w człowieka potrzebna jest....
- Emily! Widziałaś gdzieś wsuwki do włosów?!
... zwierze w człowieka potrzebna jest duża moc i....
- Czekaj, Ginny... Nie będą ci potrzebne. Capillos alligatoque!
.. potrzebna jest duża moc i sprzyjające warunki, by...
- O kurcze! Dziękuję.
... i sprzyjające warunki, by nic nie zakłóciło zaklęcia, gdyż źle rzucone....
- Dziewczynki! Pospieszcie się. Giny, potrzebuję cię na dole. Emily, Severus przyjdzie za kilka minut po Draco!
Hermiona słysząc ostatnie słowa Pani Weasley poczuła dziwny skurcz w brzuchu. Nie rozumiała co się z nią dzieje od kilku dni. Cały czas by tylko siedziała przy Draco, a jej sny stały się jeszcze częstsze i bardziej realne odkąd był tak blisko. W tych snach Draco był z jednaej strony sobą, bo nie był ani zbyt romantyczny, ani czuły, ale z drugiej strony był całkiem inny... Nie przeszkadzało mu to, że jest szlamą i mimo iż nie mówił tego na głos Hermiona czuła się kochana. Kochana jak nigdy dotąd i w tych snach ona także kochała jego.
- Co?! - z zamyślenia wyrwał Hermionę spanikowany okrzyk Emily. - Przecież ja dopiero weszłam pod prysznic.
- Emilyyyy! - zawołali z dołu bliźniacy. - Ktoś do ciebieeeee!
Drzwi do łazienki się momentalnie otworzyły i stanęła w nich owinięta pospiesznie w ręcznik Emma. Była cała mokra, a z włosów ciekła jej woda.
- Już idę! - zawołała i chwyciła za różdżkę leżącą na komodzie.
- Żadnej magii w domu - powiedziała stanowczo Molly.
Dziewczyna wymamrotała coś wściekle pod nosem.
- To idź tak - zaproponowała ze śmiechem Ginny siedząca przed lustrem robiąc sobie makijaż.
- A żebyś wiedziała ze tak pójdę - odparła wojowniczo Emily.
Ginny zaśmiała się, a Pani Weasley spiorunowała dziewczynę w ręczniku wzrokiem.
- Chodź, Hermi... Ja ci zrobię fryzurę, bo Emmie to trochę zajmie - powiedziała uśmiechając się znacząco do swojej kuzynki. Dziewczyna w odpowiedzi rzuciła w nią kosmetyczką stojącą na komodzie.
Ginny i Hermiona zaśmiały się w głos.
- Weasley, do cholery! Długo będę tu jeszcze czekać?! - usłyszały wrzask dobrze znany im ze szkoły.
- On czeka - wydusiły przez śmiech młodsze dziewczyny.
- Już idę! - zawołała Emily przez śmiech i czym prędzej zbiegła po schodach na dół.
*****
Severus myślał, że za chwile wyjdzie z siebie. Miał zabrać Draco do Malfoy Manor, bo tam mieli wstęp tylko Śmierciożercy i już czuł się jak służący. W dodatku kazano mu czekać, bo Emily chciała z nim pogadać. Na dodatek teraz ta głupia Gryfonka się guzdrała.
Jak ją zobaczę to.... - pomyślał wzburzony. - O dobry Merlinie.....- jęknął w myślach.
Ledwo się powstrzymał żeby nie usiąść z wrażenia, gdy na dół po schodach zbiegła Emily. Na policzkach miała rumieńce, a na ustach szczery, radosny uśmiech. Jednak to było u niej normalne. Paraliżujące było to że była cała mokra i niemal całkiem naga, okryta jedynie króciutkim ręcznikiem. Z rozprostowanych loków ciekła woda, a rude kosmyki lepiły się do również mokrej, nagiej skóry ramion.
Severus patrząc tak na nią jak idiota był w stanie zastanawiać się tylko nad dwoma rzeczami. Gdzie podziała się ta mała chuderlawa dziewczynka, którą nie tak dawno uczył? I czy Molly piecze jakieś ciasto i dlatego jest tu tak gorąco?
- Jestem, jestem... - Emily wywróciła oczami nie zauważywszy spojrzenia Severusa. - Miał Pan przyjść pięć minut później - dodała z wyrzutem.
Bliźniacy zachichotali.
- Ależ Pan Profesor ma wybitne wyczucie czasu... - wydusił przez śmiech Fred.
- Fenomenalne - dorzucił również się śmiejąc George.
Bliźniacy śmiejąc się i przepychając wyszli w kuchni rzucając jeszcze na koniec kuzynce znaczące spojrzenie trzepiąc zalotnie rzęsami i niemo przedrzeźniając jej ostatnie słowa.
Emma fuknęła wściekle, ale w jej oczach dało się wyczuć rozbawienie. Złapała za leżącą w koszyku bułkę i rzuciła nią w nich. Fred złapała ją w ręce. Obaj bracia wybuchnęli śmiechem i zniknęli z pola widzenia.
Rozdział super :D Ja naprawdę chcę Seva z Emily!! :)
OdpowiedzUsuńSyriusz niech znajdzie sobie kogoś innego :D
Czekam na następny rozdział :D
Czyżby bliźniacy domyślali się, że niedługo coś będzie między Emily i Sevem? :D
OdpowiedzUsuńMyh, jacy oni są słodcy :*
A tak w ogóle, to masz świetny styl, piękny język... Ach, och. Cud, miód i fasolki wszystkich smaków :P
Haha, "Ja cię nawet nie lubię, Weasley! - oburzył się Snape.
- Wręcz przeciwnie. Pan mnie nawet kocha, tylko jeszcze Pan o tym nie wie". Padłam.
Pozdrawiam z podłogi
poobijana i potłuczona
always
P. S. Byłoby mi miło, gdybyś wpadła do mnie ;) http://snape-granger-inna-historia.blogspot.com/
Chciałam być pierwsza :(
OdpowiedzUsuńŚmiałam sie gdy sevik i em się kłócili, jestem tego samego zdania co Gisia! Chcę ich razem! Black niech zacznie kręcić z inną!!!
Draco i Hermiona też byłaby super para :)
Next proszę !! ;)
Cudowny, wspaniały i w ogóle... wymyśl sobie sama resztę komplementów, bo ja nie mam do tego głowy niestety. Uwielbiam takie śmieszne momenty, kocham bliźniaków a Emily i Severusa wprost ubóstwiam. Tylko szkoda, że rozdział przerwany, chętnie bym się już teraz dowiedziała, co się stanie dalej. No ale taki już mój marny los, czyż nie?
OdpowiedzUsuńŚciskam,
Ap
PS Pisz kolejną część rozdziału jak najszybciej. ;)
czyste-serce.blogspot.com
Najlepsze to chyba przekomarzanie się Severusa i Emily. Miło i przyjemnie się to czytało. Poza tym cały rozdział mi się podobał. Był cudowny. Już nie mogę się doczekać kolejnego. Co tam się będzie działo? Co odwali Emily? Bo coś tam wspominałaś na początku... ^^ No tak ogólnie to zgadzam się z moimi poprzedniczkami, więc co tu dużo gadać. Mogę jeszcze wspomnieć o tym, jak Emily zależy na Draco! Genialny monolog wysłany do Malfoy'ów przez patronusa *,*
OdpowiedzUsuńPozostaje mi tylko czekać na 2. część tego rozdzialiku!
Pozdrawiam serdecznie!
Zuza♥
Rozdział... ach! Nie wiem jak określić... cudowny? Piękny? Śmieszny? Wybierz jedno albo dopisz jakiś, bo Ja Chcę WIĘCEJ!!! Więcej Emily, więcej Seva no i wreszcie mojego ukochanego dramione. Będzie prawda? Tak pozatym to uwielbiam bliźniaków w twoim wydaniu :)
OdpowiedzUsuńCzekam na cz.2 i pozdrawiam
Luar Princesa ♥
Na początku wybacz mi Mel, że nie skomciowałam od razu ale w szkole mam ogólnie rzecz biorąc młyn :(
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny, chciałabym wręcz zobaczyć minę Lucka jak zobaczył patronusa, hahaha! Na początku wiało mi smutkiem, bardzo bardzo ale przy końcówce nie wyrabiałam! Fred i George pobili wszystko, szczególnie ich komentarze z wyczuciem czasu Seva, epickie.
Napisz mi szybciutko co tam u Ciebie co wciąż czekam na odpowiedz na mój ostani mail :D
Wpadnij też do FinAmore i Blain, ostatnio pojawiło się tam całkiem sporo...
Buziaki:*
łiiiiii Sevcio i Emily ♥. Fred i George są tacy słodcy nawet. No te podchody xdd. Czy wszyscy to widzą poza nimi samymi? I co na to Syriusz??? Czekam, ba, chcę więcej! :D
OdpowiedzUsuńPs. Niech Emm ucieknie sprzed ołtarza. Uciekająca panna młoda :'3 Łiiii xd
Ehh.. W poprzednich komentarzach jest zawarte wszystko to co chciałam napisać pozytywnego- twój Severus jest obłędny :D
OdpowiedzUsuńJa chcę następny rozdział <3 Ja się od twojego bloga uzależniłam!!! Od kiedy przeczytałam pierwszy rozdział to ciągle sobie myślę co będzie dalej !! I mam w sobie tyle pozytywnych emocji że zachowuję się jak Emily ! Ciągle uśmiech! Nawet na lekcjach nie mogę się skuić <3
OdpowiedzUsuń