Jestem jak obiecałam - w terminie. Nawet nie
wiecie jaka jestem z siebie dumna. Tak już pozostanie. Zero spóźnień. Jednak co do rozdziału to jest on dość uczuciowy i nieco chaotyczny. Nie pojawi się tu bezpośrednio dramione, o które mnie tak pytałyście. Będzie jedynie wspomniane, ale w następnym już to rozwinę... W dziewiątce głównie o Emily. O jej uczuciach zarówno do Syriusza jak i do Severusa. Pojawi się także tajemnicza postać jej matki. Trochę się dzieje, a końcówka zapewne was zaskoczy. Także szykujcie chusteczki, a jak skończycie to dajce znać w komentarzu jak wyszło.
Głupia,
głupia, głupia... Jaka ty jesteś głupia, Emily! -
wyrzucała sama sobie Ruda zbiegając po schodach. - Co ty sobie właściwie wyobrażałaś? Przecież on... Przecież to.... Aleś
ty głupia!
- Emily! - usłyszała czyjś znajomy głos. Odwróciła się i zobaczyła
Syriusza. Był zaspany, włosy miał w nieładzie, a koszulę krzywo zapiętą. Wyglądał
jakby przed chwilą wstał i od razu tu przybiegł.
- Jak ty się czujesz? - zapytał podchodząc do niej ostrożnie.
- Ja... - zająknęła się Emma, a łzy znów zalśniły w jej bursztynowych
oczach.
Wystarczyło, że Syriusz spojrzał jej w oczy i już wiedział jak bardzo
jest przerażona. Podszedł do niej bliżej i przytulił ją czule do siebie. Nie
obchodziło go to, że jest na niego zła. Chciał jej pomóc. Nie potrafił z nią
rozmawiać, z resztą ona nie lubiła rozmawiać o sobie. Jedyne co mógł dla niej
zrobić to dać jej odrobinę czułości. Pomóc jej się uspokoić.
Dziewczyna objęła jego szyję rękami i rozpłakała mu się w ramię, a w
tych łzach było poczucie upokorzenia, które przed chwilą ją spotkało, starach o
Draco, który przed chwilą tak mocno odczuła i tęsknota przed tym żeby ktoś ją
bez pytania o cokolwiek przytulił.
- Przepraszam cię, Kochanie... Tak bardzo cię przepraszam.... -
wyszeptał Syriusz ze skruchą.
Dziewczyna odsunęła się od niego na tyle by móc spojrzeć mu w oczy. Ujęła
dłońmi jego policzki głaskając jeden delikatnie kciukiem. Pociągnęła nosem, a
na jej twarzy pojawił się delikatny, ciepły uśmiech. To był TEN uśmiech. Ten
przy którym zawsze mu wybaczała. Przysunęła się do niego jeszcze bliżej i delikatnie
musnęła ustami wargi mężczyzny. Na twarzy Syriusza pojawił się pełen ulgi uśmiech.
Wsunął palce w jej miękkie włosy i odwzajemnił czule pocałunek.
- Brakowało mi cie - wyszeptała całując go coraz bardziej namiętnie.
Syriusz uniósł ją, a Emily oplotła go w pasie nogami.
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham.... - wymruczał do jej ucha.
Wybaczyła mu. Znowu. Nie była z tego zbytnio dumna, ale każdy zasługuje
na kolejną szansę, a to co zrobił w sumie nie było niczym strasznym. Miał prawo
nie lubić Severusa. Nigdy się nie lubili. Chociaż Syriusz nigdy nie chciał do
końca powiedzieć swojej ukochanej dlaczego. Był po prostu zazdrosny. Zawsze
taki był i nigdy wcześniej jej to zbytnio nie przeszkadzało, więc czemu teraz
się tak na niego zezłościła. Może dlatego, że jego zazdrość tym razem nie była
taka absurdalna i bezpodstawna jak zazwyczaj...
- Ja ciebie też bardzo kocham.... Przepraszam, że się tak szybko
zdenerwowałam. Nie powinnam się mieszać w sprawy między tobą, a Profesorem
Snapem. To twoja sprawa, że się nie lubicie - przyznała również ze skruchą.
- To ja nie powinienem być taki zazdrosny.... Co ja sobie myślałem? Ty i Snape? Przecież to
komiczne... - stwierdził Syriusz stawiając Emily na podłodze. - Z resztą... Nie
wracajmy już do tego. To przeszłość. Teraz będzie inaczej - obiecał całując ją
czule w czoło. - Chodźmy zobaczyć co z Draco.
Emily nie wiedzieć czemu poczuła się urażona nieco jego słowami.
Ty i
Snape? Przecież to komiczne... - brzęczał jej w głowie głos
Syriusza.
Jednak nie dała tego po sobie poznać. Ruszyli razem dalej w dół schodów
nawet nie wiedząc że ktoś im się przyglądał.
*****
Severus stał w drzwiach. Słyszał całą ich rozmowę. Nie wiedział co o
tym wszystkim myśleć. Z jednej strony żałował, że nie zatrzymał jej. Z drugiej
strony cieszył się, że Emily ma kogoś kto ją wspiera i pociesza. Nienawidził i
był wdzięczny Blackowi jednocześnie.
Jednak gdy usłyszał jego ostatnie słowa "Ty i Snape? Przecież to komiczne...". Poczuł silne ukłucie w okolicy klatki
piersiowej, którego nie doświadczył nigdy wcześniej od śmierci Lily. Nie
rozumiał dlaczego go to tak zabolało skoro Balck jak rzadko mówił do rzeczy.
Byli tacy różni... Ona - tak niewinna, pełna ciepła, czasem trochę zarozumiała,
zawsze radosna i pewna siebie. On - zimny, cyniczny, zdolny do morderstw i
tortur, z zaniżoną samooceną. W dodatku był od niej o wiele starszy. Był jej
nauczycielem... Był śmierciożercą, a ona sprzeciwiała się wszelkiemu rozlewowi
krwi. W dodatku zadarła z Czarnym Panem przed laty. Nawet gdyby w jakikolwiek
sposób udałoby się Severusowi zdobyć jej serce to Czarny Pan dowiedziałby się o
tym. On miał na to swoje sposoby. Dowiedziałby się i kazałby mu ją przyprowadzić.
Kazałby mu ją zabić, a tego nie byłby w stanie zrobić...
*****
Emily razem z
Syriuszem zeszli piętro niżej. Emily chciała zobaczyć co z Draco. Jednak gdy uchylili drzwi od pokoju Rona siedziała tam już Hermiona. Draco wciąż spał. Ona również chyba spała. Głowę miała opartą o jego łóżko. Emily spojrzała na Syriusza. Uśmiechnęli się do siebie wymownie. Po czym po cichu zamknęli drzwi i zeszli na obiad.
W kuchni byli chyba wszyscy. Harry z Ronem mamrotali coś między sobą. Emily usłyszała kilka razy nazwisko swojego chrześniaka. Bill i Fleur wypytywali Charliego o Tatianę. Bliźniacy na serwetce rysowali swój nowy pomysł dotyczący sklepu i dyskutowali o nim z Ginny, a Pani Weasley krzątała się podając wszystkim jedzenie. Nawet Severus się pojawił. Rozmawiał właśnie z Panem Weasleyem na temat zaklęć obronnych nałożonych na Hogwart. Nie wyglądał jakby był w humorze, ale to nie zdziwiło Emily. On naprawdę rzadko był w humorze. Nie dziwiła mu się w sumie, a po tym jak się zachowała... Jak głupia smarkula.
- Może jeszcze ziemniaczków, Severusie? - spytała z wymuszonym uśmiechem ruda kobieta krzątająca się po kuchni..
- Nie, dziękuję. Właściwie to ja już będę się zbierał... - powiedział, a wypowiadając ostatnie zdanie patrzył się prosto na Syriusza. - Nie będę przeszkadzać. Poza tym mam sporo do zrobienia. Wpadnę dopiero późnym wieczorem żeby zobaczyć co z Draconem - dodał i mamrocząc jeszcze pod nosem jakieś słowa pożegnania zniknął w zielonych płomieniach.
*****
Był przepiękny, słoneczny poranek. W niewielkim, przytulnie urządzonym
mieszkaniu biegała mała ruda dziewczynka o twarzy aniołka. Miała nie więcej niż
pięć lat. Ubrana była w zwiewną zieloną sukienkę przewiązaną w pasie białą
wstążką Jej niesforne, rude loki opadały miękko na szczupłe ramiona, a na jej główce
widniał wianek zrobiony przez nią dziś rano z polnych kwiatów.
- Emily..! - śmiała się jej matka. - Zaraz się przewrócisz...
Choć tu, bo chciałabym wiedzieć co o tym myślisz zanim znowu zrobię z siebie pośmiewisko.
Dziewczynka czym prędzej pobiegła do sypialni matki. Była jasna
i niezbyt duża. Naprzeciwko lustra stała drobna kobieta o młodej, niemal dziecięcej
twarzy. Ubrana była w skromną białą suknię ślubną. Góra była zrobiona z gorsetu
kończącego się u dołu szpicem, natomiast
dół z lekkiego, białego tiulu sięgającego do kolan. Kasztanowe loki kobiety miękko
opadały na nagie ramiona, a jej pogodna twarz zdawała się promienieć ze
szczęścia.
- Jest przepiękna... - wyszeptała dziewczynka. - Tata będzie
zachwycony - dodała z iście szelmowskim uśmieszkiem.
- Też tak myślę. Jednak nie wiem czy ty mnie nie przyćmisz, Moja
Droga. W tym wianuszku wyglądasz jak prawdziwa królewna - dodała kobieta. Obie roześmiały
się. Przyszła Pani Weasley wzięła na ręce swoją córeczkę.
- Zobacz jak ślicznie razem wyglądamy - stwierdziła kobieta patrząc
na ich odbicie w lustrze.
- Trzeba to uwiecznić - stwierdziła mała Emily. Jej matka zaśmiała
się tylko i wyciągnęła aparat.
- Uśmiechnij się, bo dziś jest najszczęśliwszy dzień zarówno
w moim jak i w twoim życiu - zawołała pogodnie kasztanowłosa. Błysk flesza i zdjęcie
wyszło z drugiej strony aparatu.
- No, ślicznie! - stwierdziła kobieta z uśmiechem pokazując córce
zdjęcie.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Tata, tata, tata! - krzyczała uradowana dziewczynka.- Zabierze
nas do kościoła! Będę rzucać kwiatki, a babcia już nie będzie się gniewać, że tata
nas kocha.
Matka uśmiechnęła się tylko do niej ciepło i odstawiła z powrotem
na ziemię.
- Biegnij schować się w szafie. Zrobimy mu niespodziankę - zaproponowała
kobieta.
Emily śmiejąc się pobiegła czym prędzej do szafy, a jej matka
z uśmiechem na ustach pobiegła otworzyć.
- Juuuż! - zawołała Emily zamykając za sobą masywne drzwi szafy.
Kobieta ubrana w suknię ślubną nacisnęła klamkę. Ledwo zdążyła
otworzyć drzwi, a czerwony promień dochodzący zza nich odrzucił ja do tyłu.
Dziewczynka przyglądająca się wszystkiemu przez szparę w drzwiach nie miała pojęcia co
się dzieje. Wiedziała, że jej ojciec potrafi czarować i dlatego, że mama nie umie
babcia ich tak nie lubiła, ale przecież tata nigdy by nie zrobił mamie krzywdy.
Uszu przerażonej dziewczynki dobiegł psychopatyczny, kobiecy
śmiech.
- Ale zabawa! - zawołała kobieta. Po czym weszła do mieszkania,
a za nią odziany we wszechobecną czerń młody mężczyzna, który zatrzasnął drzwi z
łoskotem. Maleńka Emily skuliła się w kłębek wbijając plecy w najdalszy kąt
szafy, w której się znajdowała. Nie widziała twarzy tych ludzi. Byli odziani w
kaptury i stali do niej odwróceni tyłem.
- Brudna mugolka... Myślała, że tak po prostu może wyjść za czarodzieja i brudzić naszą rasę... Niedoczekanie - syknęła kobieta z odrazą. Mężczyzna nie
odpowiedział, tylko skinął głową.
- Ona już nie żyje? - spytał wypranym z emocji głosem mężczyzna.
- Ależ skąd! To twoje zadanie. Straciła jedynie przytomność po
uderzeniu. Kilka Crucjatusów powinno ją ocucić... - dodała. - Crucjo... Crucjo!
- krzyczała rozbawiona, a z końca jej różdżki wydobywał się zielony promień godzący
w pierś leżącą na podłodze kobietę. Matka Emily zawyła z bólu.
- A nie mówiłam, Młody - odparła triumfująco.
- Czego chcecie? - warknęła nieco ochryple leżąca na podłodze kobieta.
- Oh... Niczego wielkiego. Po prostu.... twojej śmierci - odparła
z dziką satysfakcją zakapturzona kobieta
- Młody - zwróciła się do mężczyzny. - Podobno znasz jakieś ciekawe
zaklęcie... Zaprezentuj nam.
- Oczywiście... - powiedział cicho, a jego głos był zimny niczym
nagły powiew lodowatego wichru i tak wyprany z uczuć jakby jego serce było z kamienia, a on sam nigdy nie czuł niczego poza
nienawiścią.
Młody mężczyzna przerażał Emily chyba jeszcze bardziej od tej
dziwnej kobiety. Ona wyglądała na psychopatkę, on robił to świadomie. Z powagą uniósł
różdżkę i wyszeptał jakieś zaklęcie.
Na ciele kobiety znikąd zaczęły się pojawiać rany jakby ktoś
ją pociął ostrzem. Zaczęła się powoli wykrwawiać. Towarzysząca mężczyźnie kobieta zaczęła się znów
śmiać, a Emily pisnęła cicho przerażona.
Kobieta nagle zamilkła i rozejrzała się na około.
- Słyszałeś? - spytała rozglądając się na około.
Emily przycisnęła sobie dłoń do ust by znowu nie wydać z siebie
odgłosu przerażenia.
Usłyszała kroki. Powolne i ciche. Jak u skradającego się drapieżnego
kota. Zbliżał się do niej. Był coraz bliżej i bliżej.
Dziewczynka podkuliła nogi pod brodę jakby licząc na to, że im
mniej powierzchni będzie zajmować tym trudniej będzie ją dostrzec. Jednak na to
były marne szanse. Szafa była pusta. Opróżniona specjalnie na jutrzejszą przeprowadzkę
taty Emily.
Drzwi uchyliły się powoli. Serce chciało uciec z piersi małej
Emmie. Do ciemnego wnętrza szafy wpadła niewielka smuga światła oświetlająca przerażoną
twarz dziecka.
Emily nie widziała jego twarzy jedynie sam zarys chudej sylwetki. Patrzył na nią chwilę czarnymi jak małe węgielki oczyma.
- To była mysz. Tylko mysz. Chyba się ich nie boisz, Bellatrix - spytał towarzyszącą mu kobietę, jednak wzrok wciąż miał utkwiony w przerażonym dziecku skulonym w kącie szafy. Po chwili zamknął drzwi dokładnie. Wokoło Emily zapanowała ciemność. Słyszała jedynie ich głosy.
- Chodźmy już stąd... - odezwał się mężczyzna chłodno.
- Mieliśmy zaczekać aż się wykrwawi - oburzyła się kobieta. - Czarny Pan chciał się upewnić, że ta Szlama zginie i nie zabrudzi więcej czarodziejskiej krwi.
- Przecież ona już ledwo żyje. Nie ma nikogo w pobliżu kto mógłby jej pomóc, a lepiej żeby nie spotkali nas w pobliżu jak odnajdą ciało.
- Może i racja...
Potem Emily usłyszała już tylko charakterystyczny trzeszczący dźwięk i zapanowała cisza. Po chwili dziewczynka uchyliła drzwi szafy. Nikogo już nie było. Podbiegła czym prędzej do matki.
- Mamo... Mamo... - wołała, a jej łzy łączyły się z krwią na białej sukience kobiety. - Pomocy! Niech ktoś mi pomoże! Pomocy!!!
- Ciiiiii... - szepnęła kobieta uspokajając córkę. Ujęła drżącymi dłońmi twarz dziewczynki. - Uspokój się... To nic nie da.
- Ale... Ale mamo... Kto to był? Czemu oni ci to zrobili? Co się dzieje? - łkała maleńka Emma nie mogąc powstrzymać łez.
- Nie bój się. Wszystko będzie dobrze... - mówiła kojącym głosem kobieta chociaż było widać, że mówienie sprawia jej coraz większe trudności. - Wybacz im. Musisz im wybaczyć. Obiecaj mi to... Nie będziesz się mścić. Oni nie wiedzą co robią... On cię uratował.
- Ale mamo! On cię skrzywdził!
- To i tak było przesądzone. Kiedyś to zrozumiesz... Pamiętaj... Pamiętaj jedno... W każdym...Nawet w najgorszym człowieku... Jest choć odrobina dobra... Nie płacz, Skarbie... Proszę nie płacz... - mówiła coraz ciszej kobieta. - Posłuchaj mnie uważnie. Musisz być teraz dzielna... Naprawdę bardzo dzielna.... I pamiętaj..... Pamiętaj, że bardzo cię kocham.... - wyszeptała, a na jej twarzy pojawił się delikatny pocieszający uśmiech. Jej dłonie bezwładnie opadły na podłogę. To były jej ostanie słowa.
- Mamo..? Mamo..! - łkała dziewczyna próbując ją obudzić licząc że tylko śpi. - Mamo! Nie!!! Proszę..!
- Nieee!!!! - Emily obudziła się z krzykiem. Cała była zlana potem, a po jej policzkach płynęły łzy. Oddychała głęboko cała drżąc. Ginny wstała natychmiast z łóżka.
Ktoś natychmiast otworzył drzwi od jej i Ginny sypialni. Emily dostrzegła w ciemności chudą postać w czarnych szatach.
- Nie!!! Zostaw mnie! Czemu jej to zrobiłeś?! Czemu?! - wrzeszczała nie mogąc rozpoznać snu od jawy.
Zebrała się natychmiast z łóżka i chwyciła za lampkę nocną używając jej jako broni.
- Odejdź!!! Zostaw mnie! Zabiję cię! Zabiję!!! Jak mogłeś jej to zrobić?! - wrzeszczała wymachując lampą w stronę postaci w drzwiach, a po jej policzkach płynęło całe morze łez. Ginny patrzyła na kuzynkę z przerażeniem.
Postać w drzwiach włączyła natychmiast światło. Emily była potwornie blada. Wciąż się trzęsąc i patrząc na twarz stojącego w drzwiach Severusa upuściła z dłoni lampę.
- Ja... Ja.... - próbowała wydukać trzęsąc się ze strachu. Jednak Severus nie potrzebował słuchać wyjaśnień. Sam często budził się z koszmarami nie mogąc odróżnić snu od rzeczywistości. Nie zawahał się nawet. Poszedł do niej z opanowanym wyrazem twarzy. Położył jej dłonie na ramionach.
- Spokojnie - powiedział opanowanym tonem głosu. - Uspokój się. Tu ci nic nie grozi. Jesteś w domu. Nikt cię nie chce skrzywdzić. Jesteś bezpieczna.
Emily patrzyła mu w oczy i oddychała głęboko próbując się uspokoić.
W drzwiach pojawiła się Molly z Arturem ubrani w piżamy, potem Fred, George, Harry z Ronem, Bill z Fleur i Charliem, a na końcu przybiegła Hermiona, która była najdalej, w salonie gdzie aktualnie leżał Draco. Żadne z nich nie wiedziało co się stało, ale nikt nie odważył się odezwać.
- Jesteś w Norze. U twojego wuja i ciotki. Wczoraj Draco został ranny. Przyszedłem sprawdzić jak się czuje. Nic ci nie grozi. Nie ma tu nikogo obcego. Nikt ci nie chce zrobić krzywdy. Jesteś bezpieczna. Rozumiesz? Bezpieczna. Nie pozwolę cię skrzywdzić - powtarzał spokojnie.
Oddech Emily wreszcie się nieco uspokoił. Jej wzrok wreszcie stał się obecny. Dziewczyna objęła go rękami i przytuliła się do jego piersi.
Po jej policzkach znów zaczęły spływać łzy. Jednak były to łzy ulgi.
O Boże... O Boże... Nienawidzę cię.... Nie! Ja cię kocham... Nie! Sama nie wiem... To było cudowne. Do tej pory płaczę. Takie smutne i wzruszające. Biedna Emily, biedny Severus, biedny Draco,biedna Hermionka.... Wszyscy tacy biedni... Dalej nie mogę się otrząsnąć z tego co napisałaś.
OdpowiedzUsuńPs. Ze zniecierpliwieniem czekam na cdn...
UsuńŚwietny rozdział, napakowany uczuciami i z ciekawostką na temat Emmy i jej rodziny. Bardzo mi się podobały opisy przeżyć Emily, wydawały się takie żywe.
OdpowiedzUsuńI szkoda mi Severusa, taki smutny się zrobił przez Syriusza.
Ogólnie mówiąc - dobra robota.
Czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam,
Ap
czyste-serce.blogspot.com
Heloł :D
OdpowiedzUsuńNo, no, no... Bardzo ładnie. Cóż, szkoda mi Severusa. Jestem całym sercem za nim i Emily ♥ "Ty i Snape? Przecież to komiczne..."? To piękne!
Czy... czy ty mi chcesz powiedzieć, że Severus ocalił Emily, ale zabił jej matkę??? No nie, nie wciskaj kitu...
Czekam na rozwój akcji, oczywiście nie będę oszukiwać, że zależy mi przede wszystkim na romansie Severusa i Emily ♥
Pozdrawiam i życzę weny
always
http://snape-granger-inna-historia.blogspot.com/
No piękne! Naszpikowane emocjami jak choinka na święta i przez to takie urocze. Wkurza mnie to, że Syriusz jest taki kochany też tu, nie mógłby być wredny? Wtedy łatwiej byłoby złączyć Emily z Sevem! A tak...masochizm w czystej postaci.
OdpowiedzUsuńBez jaj!!!
Sev zabił matkę Emily a teraz ją pociesza. O kurde w rzyć! To będzie ciężkie dla niej. Ale w sumie ją ocalił a ta matka to mu wybaczyła, zresztą jego też to boli i on cierpi ja to wiem! To jego trzeba pocieszać za te wszystkie lata, za Hunców(których ubóstwiam!), że mu dokuczali, za Lily( że była z Jamesem, to dobrze no ale, że Sev. Nie mogła mieć blizniaczki? i umarła...), za Cruciatusy od Voldka( no dobra jego też lubię ale bez przesady, mógłby też być wrednym psycholem bez ranienia Seva nie?), za trudne misje od Dropsa! Za całokształt, trzeba go wielbić!!!! Ok...lepiej mi już.
Faktycznie o Dramione taki ochłapek ale dzięki temu mam apetyt na więcej. I więcej też Smily! (Severus i Emily heh...)
Fajnie, że pojawiło się coś o dzieciństwie Em, od razu widać, że ona i Sev są złączeni od zawsze. Bo ją też mógł zabić nie? A on zabijał jak nie miał wyboru! I też ma uczucia!!! Kurde, a myślałam, że mi lepiej...
Boski rodział kochana!
Wpadnij do Blain na miniaturkę i do Snelly (Syriusz i Lunellyn)
Osz ty nie dobry ,,Kotku" :D wyczerpałaś temat w 100%. Napisałaś wszystko to co chciałam ja ;)
UsuńDroga Melanio! ,,Nasz kochany kotek" napisał wszystko co chciałam napisać ja, więc pragnę dodać tylko, że ja cię uwieeeeeeeeelbiam *.* <3 Twoje opowiadanie jest takim miodem na serducho (biorąc pod uwagę dzisiejszą rzeczywistość) to dzięki twojemu opowiadaniu można się zrelaksować. Co prawda czytam jeszcze kilkanaście innych opowiadań, ale o innych bohaterach, a twoje jest jedyne w swoim rodzaju i przez to cudowne :D Emily i Sev dzięki tobie są tak bardzo realistyczni, że... <3 ! To ja ściskam i całuję gorąco! ~Carolina Katie Weasley
hej :) Kompletnie nie wiem co powiedzieć. Wzruszyłam się. To było piękne! Super napisane, pomysłowo i same dobre rzeczy mogłabym dalej pisać, ale.. no cóż, nie potrafię. Nadal przetrawiam twój rozdział. Bellatrix - a przeważnie ją lubiłam, ale teraz to już trochę mniej :) Poza tym, Severus ocalił małą Emily? Ciekawe czy o tym wie :) Znaczy, że to ona.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Pozdrawiam serdecznie
Zuza ;*
Nie lubię Syriusza!!!!!!!! No dobra lubię... ale nie z Emily! Ona ma być z Severusem!
OdpowiedzUsuńRozdział boski i czekam na następny :D
Wybacz, że usunęłam ale znowu by mi na fejsie pisali, że czytam blogi zamiast wkuwać do sesji xD. Ale co mam robić jak tak piszesz fajno, aż ce sie czytować :3
OdpowiedzUsuńSo....
To Sevcio zabił jej matkę prawda? :3. Im so clever :"D.
Uno w akapicie dzie dałaś linka do Edka zamiast Black napisałaś Balck lub coś w tym stylu. W kolejnym z kolei napisałaś "w kuchni byli już chyba wszyscy". To nie jest narracja pierwszoosobowa więc stylistycznie nie można używać zwrotów typu "chyba", "być może" bo to sugeruje narratora pierwszoosobowego xd. Anyway Emily jest taką fajną dziewczyną. Za brak Dramione powinnam ci skopać tyłek T3T. Zasnęła przy nim phi! Ja cem usłyszeć co Draco o niej mmm :3. Myśli! Chociaż jakiś kawałek. A Black... cóż osobiście jestę Team Snape so.... niech ona rzuci szybko Blacka >.>. Pewnu i tak jom zdradza '3'. Pozdrawiam i czekam na więcej! I na Percyego tak? 10 rodział? :3
Super. Warto było czekać. Ten fragment o śmierci matki... idealnie opisane, naprawdę. Tyle uczuć i emocji... świetne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
DiaMent.
Nareszcie wzięłam się w garść i nadrobiłam u cb zaległości. Muszę powiedzieć, że atmosferę grozy potrafisz stworzyć idealnie. Kiedy Weasleyowie przynieśli do Nory rannego Dracona i teraz, kiedy matka Emily została zaatakowana. Może nie powinnam chcieć więcej tragedii, ale ty tak świetnie opisujesz te momenty, że aż prosi się o więcej.
OdpowiedzUsuńSev... Bohater tragiczny. Ale dzięki temu jest taki intrygujący. Wcale nie dziwię się Emily, że tak ją do niego ciągnie, pomimo tej przeszłości, której nie jest jeszcze w pełni świadoma.
Pozdrawiam
świetne, dawno nie czytałam tak genialnego opowiadania. jesteś genialna. bardzo podoba mi się Twój styl pisania i to jak pokazujesz Severusa. uwielbiam Cię :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie widziałam lepszego bloga *.* Jesteś suppeeerrrr!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSeverus zabił jej matkę ?? O jezuu o.O
Rozpłakałam się 3 razy <3 <3 <3