Bardzo mnie zaskoczyliście
(pozytywnie) takim odzewem na Dramione. Był to jedynie przedsmak tego co będzie
potem (sny przestaną być tylko snami), ale na gęstszą akcję między nimi musicie
poczekać do rozpoczęcia roku. Mogę jeszcze zdradzić że wtedy pojawi się także
kochany przez tak wiele osób ( przeze mnie też, w końcu to mój mąż) Blaise
Zabini, który (oczywiście) będzie startował do Ginny. :) Jednak wracając do
teraźniejszości. Rozdział… już piąty (!)
będzie dość ckliwy, ale mam nadzieję że nie przegięłam. Znów pojawi się
zazdrośnik Syri i tym razem dojdzie między nim, a Sevciem do konfrontacji jako
takiej. Przerwie im jednak nasza kochana Emily. A tak z innej beczki.. Nie
podobało mi się że we wszystkich opowiadaniach ze Snape’m Molly go tak lubi.
Nigdy nie odniosłam specjalnie takiego wrażenia. Także Pani Weasley w moim
opowiadaniu za nim nie przepada, a w tym rozdziale nieźle chlapnie (spokojnie,
nie dosłownie), a tak właśnie co do rodziny Weasley to ta ich kłótnia na
początku była inspirowana kłótnią mojej kochanej rodzinki u której byłam kilka
tygodni na wsi. Jak chcecie mnie odnaleźć w tej kłótni to jestem Hermioną, a
moja kotka (ma na imię Luna) jest Krzywołapem. ;p Nie przedłużając… Zapraszam na nowy rozdzialik.
W Norze rodziana Weasley wraz
z Syriuszem, Harrym i Hermioną jedli spokojne, rodzinne śniadanie…
- Ron, ty Świnio! Zeżarłeś
ostatnią bułeczkę!
No może nie aż tak spokojne….
- Masz słaby refleks, siostra!
Jak ty w ogóle grasz w Quiddicha?!
- Jak chcesz to ci udowodnię
że lepiej od ciebie! – warknęła Ginny wojowniczo wstając z krzesła.
- Nie rozpychaj się tak, Gin!
– warknęli bliźniacy
- Fred! Tobie też odwala?!
Przez ciebie wsadziłam rękę do herbaty!
- Krzywołap! – zawołał
wściekły Ron kiedy rudy kot czmychnął za róg i zniknął z czymś w pyszczku. –
Głupi sierściuch! Hermiona, zrób coś! On zeżarł moją kiełbaskę!
- Dobrze ci tak! To za moją
bułeczkę – wtrąciła się Ginevra.
- Krzywołap nie jest głupi,
Ronaldzie. On po prostu jest głodny – zgasiła przyjaciela spokojnym tonem
Hermiona.
- To dlaczego mnie ukradł
MOJĄ kiełbase, a nie tobie TWOJĄ?! – awanturował się dalej najmłodszy z braci
Weasleyów.
- Bo jest mądry i wiedział, że
ciebie najłatwiej wykiwać… - mruknął pod nosem Harry.
- Twierdzisz że jestem głupi?!
Harry wzruszył ramionami i dziękując
za śniadanie udał się jak najszybciej do sypialni, którą dzielił z Ronem.
- Jesteś! – ryknęli chórem
bliźniacy.
Zapewne śniadanie w ciepłej,
rodzinnej atmosferze w stylu Weasleyów potrwałoby dłużej gdyby nie to, że przez kulturalną i spokojną rozmowę przebił się
odgłos teleportacji. Nagle wszyscy zamilkli. Ginny wyleciała jak z procy ze
swojego miejsca do okna.
- To Snape i …. – oznajmiła
młoda Weasleyówna. Ruda przymrużyła oczy jakby nie mogąc
rozpoznać kto z nim idzie. – Emily?
Ułamek sekundy i już wszyscy
obecni w kuchni byli przy oknie.
- Ona płacze czy się śmieje ?
– spytał Ronald przyglądając się idącym uważnie.
- Co ona ma na sobie?
Fred spojrzał na zegarek.
- I tak dość długo wytrzymał –
stwierdził.
- To chyba jego nowy rekord –
dodał jego brat bliźniak i oboje się zaśmiali.
Po krótkiej chwili drzwi
frontowe do Nory otworzyły się z hukiem i do kuchni wmaszerował opiekun
Slytherinu. Wyglądał tak jak zwykle. Odziany we wszechobecną czerń i pozapinany
na setki tysięcy guzików. Jedyne co nie było normalne to jego włosy, które były
teraz wilgotne tak mokre, że aż z nich kapało. Obok postrachu Hogwartu w podskokach do kuchni weszła Emily Weasley, która zdecydowanie nie wyglądała tak jak
zwykle.
- Tada! – wykrzyknęła ze
śmiechem rozkładając ręce niczym śpiewaczka kończąca śpiewać swoją arię. Jej
rude loki były całe mokre i w miejscu w którym stała znajdowała się już kałuża, a ona sama miała na sobie czarny surdut
stojącego obok niej Mistrza Eliksirów. Sięgał jej do kolan natomiast poniżej
miała tylko gołą skórę. W sumie w takim stroju wyglądała całkiem nieźle. Surdut
dobrze na niej leżał, tylko na biuście i biodrach był stanowczo za ciasny.
Bliźniacy roześmiali się ponownie.
- Jednak przysłowie się
sprawdza! – zauważyli rozbawieni. Profesor Snape spiorunował ich wzrokiem i
zamilkli.
- Syriusz…. – szepnęła z
niedowierzaniem Emily. Tak bardzo bała się tego spotkania. Myślała nawet
wczoraj w nocy żeby go przeprosić, ale nie wiedziała za co. Nie miała pojęcia
co go wczoraj wyprowadziło z równowagi. Na poważnej jak do tej pory twarzy Syriusza
pojawił się uśmiech. TEN uśmiech. Zawsze tak się uśmiechał po tym jak mu coś
nawtykała, a on jej już wybaczył.
- Nowy image? – spytał
rozbawiony. Wstał od stołu i podszedł do całkiem zbitej z tropu Emily. Ujął
dłonią jej policzek i czule pocałował ją w usta.
- Myślałam, że jesteś zły… -
wymamrotała zdziwiona.
- Dobrze wiesz, że na ciebie
nie potrafię się długo gniewać… A poza tym to nie była twoja wina. To ja. Byłem
po prostu troszeczkę zazdrosny – wymruczał jej do ucha. Na twarzy dziewczyny
pojawił się promienny uśmiech. Zarzuciła mężczyźnie ręce na szyje i pocałowała
go namiętnie. Zadowolony Syriusz odwzajemnił pocałunek i odruchowo zaczął jej
rozpinać czarny guzik. Jeden…. Drugi….
- Łapy precz od mojego
surduta! – warknął Snape. – Weasley, natychmiast śmigaj na górę się przebrać –
dodał łapiąc dziewczynę od tyłu za kołnierz i odsuwając od oburzonego Blacka.
Emily zaśmiała się widząc minę Syriusza.
- Zaraz wracam! – zawołała
pogodnie i pobiegła na górę po schodach gdzie minęła się ze swoją ciotką.
- Witaj, ciociu! – zawołała, a
głos jej się łamał od nadmiaru szczęścia. Była taka szczęśliwa że chyba nic nie
mogło tego popsuć.
- Co to miało być?! – warknął
Syriusz do Snape’a, kiedy tylko rude loki zniknęły im z pola widzenia.
- Nic, Black – odparł beznamiętnie
Serverus z tym swoim firmowym uśmieszkiem. – Zwyczajnie mi się spieszy, a w
ślinkę sobie polecicie kiedy indziej przy mniejszej widowni – dodał kąśliwie.
- A mi się wydaje że jesteś
zwyczajnie zazdrosny, że nawet ja znalazłem sobie taką wspaniałą kobietę, która
mnie kocha i ja kocham ją – wysyczał Syriusz świdrując Severusa wzrokiem.
- Ale teraz mówimy o Emily czy
o tej drugiej? – postanowił zaryzykować. Dobrze wiedział, że to nierealne żeby
Black zadowolił się jedną kobietą. Znał go nie od dziś. Był zwyczajnym kobieciarzem.
- O czym ty pierdolisz?! –
wykrzyknął obruszony Łapa.
- Wyrażaj się. Tu są dzieci –
mruknął Snape wciąż opanowany i spokojny. Tym czasem Syriusz coraz bardziej się
denerwował.
Denerwuje się… Na pewno coś ukrywa przed Emily…. To pewne.
Albo denerwuje się bo mu insynuujesz głupoty – przemknęło mu przez
myśl.
Nie, nie… On zdradza Emily!
Tak właściwie to od kiedy zacząłeś o niej mówić po imieniu? Zły tok
myślenia. Zdecydowanie zły!
Trzeba Weasley jakoś wytłumaczyć że Black ją zdradza, ale jak skoro ona
jest taka w niego wpatrzona…..
- Snape, ty kanalio! –
wycedził Syriusz rzucając się na wyższego mężczyznę z zaciśniętymi pięściami. Na szczęście w
ostatniej chwili powstrzymali go bliźniacy, którzy złapali go mocno z dwóch
stron. – Nagadałeś jej już tych głupot?! – wrzeszczał wyrywając się.
- Spokój! – wykrzyknęła
wreszcie Pani Weasley. – Syriuszu, uspokój się natychmiast – zarządziła. – A
ty, Severusie wytłumacz mi gdzie się podziały ubrania Emily.
- Bluzkę ma na sobie – odparł
Snape rżnąc głupa.
- A spodnie gdzie ?
- Gdzie pytasz….. Zapewne
całkiem zniszczone leżą gdzieś w moim gabinecie – odpowiedział spokojnie patrząc
z satysfakcją na Syriusza.
- I jeszcze dupek się do niej
dobierał! Uduszę! Zabiję! Puśćcie mnie!
- W odróżnieniu od coponiektórych nie mam zapędów pedofilskich i nie interesują mnie smarkule, Black – wycedził Mistrz Eliksirów, a jego nazwisko wymówił z taką
pogardą jakby należało do kogoś kto zabił mu przyjaciela. Wtedy na dół zbiegła
Emily przebrana już w zwykłe, mugolskie jeansy i koszulkę z logo jakiegoś zespołu, z czarnym surdutem Mistrza
Eliksirów w ręku.
- Już jestem! – zawołała
melodyjnie Ruda z wielkim uśmiechem.
- Emily, Kochanie….
Syriusz oswobodził się
wreszcie i podszedł do dziewczyny przytulając ją do siebie czule.
– Czy on ci coś zrobił? –
spytał wskazując wzrokiem na ciemnowłosego mężczyznę.
- Kto? Profesor Snape? - była wyrażnie zaskoczona. - Poza
tym, że na mnie nawrzeszczał to chyba nic… A czemu pytasz?
- W tym czasie kiedy cię nie
było nawiązała się spora kłótnia… - streściła jej szybko kuzynka. – Między
Snapem, a…
- Dla ciebie PROFESOREM Snapem, Weasley – warknął na
Ginny wyżej wspominany PROFESOR. Ruda
westchnęła.
- No dobrze….. Miedzy PROFESOREM Snape’m, a Syriuszem.
- O co? – spytała ciekawa
Emma. – Syriusz, puść mnie, bo zaraz mnie udusisz - poprosiła z uśmiechem.
Mężczyzna puścił ją niechętnie
i spiorunował spojrzeniem swojego wroga ze szkolnych lat, któremu to na ustach
malował się triumfujący uśmieszek.
- Poszło o twoje… hmmmm….
spodnie. – wyjaśnił z rozbawieniem Ron przeżuwając kawałek jajka na miękko.
- A no i właśnie! Możesz
powiedzieć nam z łaski swojej co się z nimi stało?! – naskoczyła na byłą
Gryfonkę ciotka. Pan Weasley prychnął śmiechem tak, że niemal opluł siedzącego
naprzeciwko Georga tym co właśnie przeżuwał.
- Molly, Kochanie…. Wydaje mi
się że to sprawa Emily, Severusa i co najwyżej Syriusza – mężczyzna próbował
uspokoić żonę.
- Mylisz się, Arturze! –
warknęła rozjuszona Pani Weasley. – A teraz słucham wyjaśnień!
Severus zacisnął nerwowo
dłonie w pięści.
Nikt nie będzie mnie oskarżał o coś czego nie zrobiłem !
- Molly, opanuj się! – warknął
na nią ostrzegawczo.
- A ty siedź teraz cicho,
Severusie! Z tobą też mam do pogadania – wycedziła. - Jak mogłeś? To jeszcze
dziecko!
- Kochanie, Emily jest już
dorosła – wtrącił Pan Weasley, – a Severus jest w wieku Syriusza, z którym
związek pochwalasz.
- Ale… ale…. Syriusz to
Syriusz! – ruda kobieta kontynuowała swój atak histerii. Jej dzieci nie pamiętały żeby kiedykolwiek
była taka wściekła. - To za niego miała wyjść, a nie za takiego…. takiego..!
Arturze, on jest Śmierciożercą, do cholery! – wykrzyczała wreszcie.
Zapadła grobowa cisza. Nawet
Severus nie miał nic do powiedzenia. Rozluźnił z uścisku dłonie, spojrzał
pustym wzrokiem na Molly i po prostu wszedł do kominka i przeniósł się do
Hogwartu. Głucha cisza wciąż panowała zwykle pełnej gwaru kuchni Weasleyów.
- T-ty myślisz, że ja
zdradziłam Syriusza? Że zdradziłam go z profesorem Snapem? – wyjąkała Emily
przerywając ciszę, a łzy zalśniły jej w teraz niezwykle smutnych, bursztynowych
oczach. – Jak mogłaś w ogóle tak pomyśleć?
- No to w takim razie gdzie są
twoje spodnie? – spytał Syriusz, a jego pytanie było zupełnie nie na miejscu.
- Oblałam się wodą i okazało
się że skóra Rogogona Węgierskiego w kontakcie z wodą zaczynana się kurczyć, a
zaklęcie wysuszające tylko przyspiesza ten proces. Spanikowałam i gdyby nie
właśnie profesor Sanape, którego to bezpodstawnie oskarżaliście przed chwilą to
teraz pewnie leżałabym u św. Munga z amputowaną nogą, albo i dwiema… Jak
mogliście tak w ogóle pomyśleć? A ty ciociu jak mogłaś coś takiego
powiedzieć…. Przecież dobrze wiesz że profesor Snape nie robi tego dla własnej przyjemności
tylko dla nas – mówiła pół szeptem, a głos podłamywał jej się. Wyglądała na
zawiedzioną i zaszokowaną. – Tak, dla nas! – dodała z mocą patrząc na
wszystkich zgromadzonych takim wzrokiem jakby oskarżała ich co najmniej o morderstwo.
– Wszystko po to żebyśmy MY nie musieli się tak bać o swoje życie. Dla tych
którzy zapomnieli przypominam, że ten człowiek poświęca swoje zdrowie i naraża
życie dla nas i należy mu się szacunek. A ty Syriuszu naprawdę myślisz, że gdyby
profesor Snape mi coś zrobił… gdyby mi zrobił to o co go zacząłeś oskarżać to
przyprowadziłby mnie tu? Naprawdę myślisz, że uśmiechałabym się wtedy?
Emily sama nie wiedziała od
kiedy jest taka dobra w przemówieniach, ale po prostu powiedziała to co myśli,
co czuje. Nikt nie ważył się odezwać. Wszyscy niczym skarcone dzieci patrzyli
się w swoje buty bądź ściany.
- Zawiodłam się na was… -
dodała ledwo słyszalnie, a łzy pociekły jej po policzkach.
**********
Oskarżyli go o to że przespał się z Weasley? To przecież niedorzeczne!
Co ten Black sobie myślał? Że on ją…. że ją…. zgwałcił? Przecież on nigdy by
jej nie skrzywdził. A co sobie myślała Molly? Że Emma spojrzałaby na kogoś tak
obleśnego jak on? Przecież ona kocha Blacka i nikogo innego. Czego nie można
powiedzieć o nim, ale kogo to obchodzi, że Black ją zapewne zdradza na prawo i
lewo? Nikogo. A dlaczego? Bo on nie jest Śmierciożercą.
Severus usiadł w swoim
ulubionym fotelu, nalał sobie Ognistej i napił się porządnego łyka.
Molly nazwała go Śmierciożercą. Pierwszy raz ktoś z Zakonu nazwał go tak na głos... Zabolało, ale miała rację. Tym
właśnie był i nie liczył, że wiele osób to zrozumie. Jednak Molly była członkiem
Zakonu, była dorosła, wiedziała, że nie robi tego dalej dla własnej przyjemności, ale
nie. To potwór! Morderca! Zabić Severusa!
Mistrz Eliksirów teraz już
całkiem stracił nadzieję że ktokolwiek poza starym Dropsem wieży mu, że jest po
stronie Zakonu. Wtedy drzwi od jego gabinetu się otworzyły i wpadła tam Emily.
Oczy miała czerwone, lekko spuchnięte jakby przed chwilą płakała, a w drobnych
dłoniach ściskała czarny materiał, który prawdopodobnie był jego surdutem.
Rzuciła go niedbale na biurko i podbiegła do Severusa rzucając mu się na szyję.
Nozdrza mężczyzny doszedł znajomy, otumaniający
zapach bzu, a twarz zasłoniły mu niesforne, ogniste loki.
Deja vu?
- Przepraszam – łkała w jego
ramię. – Przepraszam za ciocię Molly, za Syriusza i za tą całą sytuację… Tak mi
przykro…
Severus zaskoczony objął
dziewczynę. Pod wpływem jej słów poczuł jak przyjemne ciepło rozchodzi się po
jego ciele z okolicy klatki piersiowej. Nagle poczuł się potrzebny. Pierwszy
raz w życiu poczuł, że kogoś obchodzi jego los. Nie mógł w to uwierzyć. Nie
potrafił. Cały czas mu się wydawało, że to uczucie złudne, że to wytwór jego
chorej wyobraźni, bo niby dlaczego taką piękną kobietę, którą niewątpliwie była
Emily, tak inteligentną i szczęśliwą miałby obchodzić los takiego starego
zgreda jak on? Przecież miała Blacka, miała rodzinę, przyjaciół, wszyscy ją
uwielbiali… Miała wszystko, a jednak zaprzątała sobie głowę kimś takim jak on. Po co? Dlaczego psuła sobie ten swój idealny świat?
Nie, to na pewno nie jest dla niej dobre... A od kiedy w ogóle obchodzi
cię jej dobro? DOŚĆ! Trzeba to jak najszybciej przerwać zanim zaczniesz sobie
wyobrażać coś czego nie ma.
- Weasley - warknął. – Puść mnie
w tej chwili.
Dziewczyna spojrzała do góry
tak żeby zajrzeć Seveusowi w jego czarne jak węgiel oczy. Uśmiechnęła się tylko
pocieszająco i odsunęła się od niego wypuszczając swojego byłego nauczyciela z objęć.
- Przepraszam… Zapomniałam, że
jest Pan na to zbyt dumny – uśmiechnęła się ponownie przez łzy. Severus
prychnął tylko pod nosem w odpowiedzi, a Emily zaśmiała się i śmiejąc się
wytarła sobie dłońmi mokre i słone od łez policzki.
- Możesz przestać ryczeć,
Weasley ?
- Ale czemu? Krępuje to pana? –
spytała z cwaniackim uśmieszkiem, który malował się na pełnych, delikatnie
zaróżowionych ustach Rudej.
Mężczyzna znowu prychnął tylko w
odpowiedzi i podpalił gaz pod jednym z kociołków zabierając się za
przygotowywanie jakiegoś eliksiru co znowu spotkało się ze śmiechem ze strony
Rudej.
- Z czego rżysz, Weasley..? –
syknął Snape wrzucając do kociołka kilka par skrzydełek muszki siatkoskrzydłej.
- Fuczy Pan jak wkurzony kot –
wydusiła przez śmiech.
- A ty rżysz jak koń, Weasley –
odpłacił jej się.
Emily nagle spoważniała i obrzuciła Severusa najpodlejszym spojrzeniem na jakie ją było stać.
Emily nagle spoważniała i obrzuciła Severusa najpodlejszym spojrzeniem na jakie ją było stać.
- No fajnie! – powiedziała udając
oburzenie. – Ja Pana do kota, a Pan mnie do konia. Gdzie tu sprawiedliwość?!
Emily za wszelką cenę
próbowała wyprowadzić Mistrza Eliksirów z równowagi. Lubiła patrzeć jak się
wścieka. To było dużo ciekawsze i bardziej zabawne niż jak był taki ponury i poważny.
Rozważała nawet ponowne oblanie go wodą, ale po dłuższym zastanowieniu
stwierdziła że drugiego razu mogłaby nie przeżyć.
Dobrze wiem, co próbujesz zrobić, ty mała, ruda zarazo. Ale ja się tak
łatwo nie dam. Już raz mnie wyprowadzałaś z równowagi. Nie dam ci znowu tej
satysfakcji. Będę spokojny, zimny i niezłomny.
- Jakbyś nie wiedziała jeszcze
to całe życie jest niesprawiedliwe, Weasley… - mruknął pod nosem z perfidnym
uśmieszkiem nie odrywając wzroku od kociołka.
Emily wywróciła wymownie
oczami. Podeszła do wysokiego, czarnowłosego mężczyzny i wskoczyła na blat biurka.
Posadziła swoje cztery litery tuż obok
kociołka w którym mężczyzna mieszał jeszcze zielonkawą miksturę ze skupieniem.
- Pichci Pan tam coś dobrego ?
– spytała z rozbawieniem zerkając na zmianę na kociołek i Mistrza Eliksirów
majtając przy tym w powietrzu nogami jak mała dziewczynka.
Na twarzy Severusa pojawił się
jego tak znany wszystkim uczniom firmowy uśmieszek, który zwykle zwiastował
jakąś złośliwość z jego strony.
- Jak masz ochotę się napić
trochę Veritaserum to smacznego –
prychnął, a Emily mogłaby przysiądź że kąciki jego ust zadrżały. – To w sumie
mogłoby być ciekawe…
- Nie wątpię… - westchnęła
Weasleyówna z uśmiechem wyobrażając sobie miny wszystkich jakby zaczęła im
mówić co o nich myśli. – A dlaczego Pan to teraz robi ?
- A kiedy mam robić? Jak
będzie późno? Myśl Weasley. Myśl.
- Przecież myślę! Pytam czemu
nie zrobi Pan tego na przykład jutro.
- No właśnie nie myślisz, bo
gdybyś myślała to być wpadła na to, że w sumie nie zrobiliśmy żadnego eliksiru,
którego mieliśmy w planach na dziś, a jakbyś na to wpadła to nie zadawałabyś
takich głupich pytań, bo od razu miałabyś odpowiedź.
Mistrz Eliksirów mówił spokojnym, opanowanym
tonem o temperaturze zera bezwzględnego.
- A co mamy w planach poza Veritaserum? - zapytała pogodnie była Gyffonka nie zrażając
się tonem głosu swojego byłego nauczyciela, który dobitnie mówił „Wyjdź. Mam
cię dość.”.
- My? – zdziwił się Snape. – JA mam. Ty możesz iść do tej swojej
rodzinki.
- Ale obiecałam że Panu pomogę!
– powiedziała z większą mocą. – Gryfoni ZAWSZE dotrzymują słowa! A w domu
muszę być dopiero jutro przed dziesiątą żeby iść z Ginny, Hermioną, Harrym i
Ronem na Pokontną.
Severus wymownie wywrócił
oczami.
Cholerny wszechwiedzący ton, cholerny gryfoński honor, cholerny
gryfoński upór, cholerni Gryfoni….
- Dwa kociołki Wieloskowego i
to w podskokach…. – warkną zrezygnowany.
- Dziękuję! – zaćwierkała jakby
jej kazał robić pachnącą Amortencję, a nie nudny, śmierdzący Eliksir
Wielosokowy. Mikstura ta była bardzo żmudna w przygotowaniu mimo iż dzięki
poprawkom profesora Snape’a można było ją zrobić w jeden dzień. Z oboma
kociołkami Emily w skupieniu i ciszy męczyła się do bardzo późna. W tym czasie
Mistrz Eliksirów zdążył zrobić pięć kociołków Veritaserum i kilka odtrutek na
najpopularniejsze wśród Śmierciożerców trucizny. Kiedy ostatnią z nich przelał
do fiolek było już dobrze po północy. Przywołał skrzata i kazał mu je zanieść
do Skrzydła Szpitalnego. Posprzątał swoje stanowisko pracy i kiedy odwrócił się
żeby odłożyć kociołek do odpowiedniej szafki zobaczył Emily na swoim ulubionym
fotelu. Siedziała skulona na nim i zwyczajnie spała.
Musiała usnąć czekając na zgęstnienie eliksiru – pomyślał.
Podszedł do jej kociołka i
zamieszał w nim. Eliksir był zrobiony idealnie. Ta dziewczyna
zawsze miała smykałkę do Eliksirów. Zawsze wyróżniała się spośród klasy. Można wręcz
rzec, że był to talent wrodzony, bo do większości eliksirów nie potrzebowała
nawet spisu składników, a kiedy już miała przed sobą przepis to i tak
najczęściej go modyfikowała. Oczywiście nie obeszło się przy takich modyfikacjach
bez wpadek. Zdarzało jej się całkiem zepsuć miksturę próbując ją udoskonalić,
ale było to głównie w pierwszych latach jej nauki, kiedy jeszcze nie miała
podstaw. Oczywiście Severus nigdy jej nie powiedział, że jest w tym naprawdę dobra,
chociaż jako nauczyciel był dumny z jej postępów oraz niezrozumiałego przez wiele
osób talentu i zamiłowania do jego przedmiotu. Snape wierzył, że jak się
pochwali ucznia to przestanie się starać. Mężczyzna zaczekał aż eliksir o
brunatnej barwie bulgoczący w kociołkach zgęstnieje odpowiednio i przelał go do
fiolek. Pozostawał mu teraz jeszcze jeden problem : Weasley śpiąca na jego
fotelu. Odstawienie jej do Nory nie wchodziło w grę. Nie chciał przecież spotkać
Molly ani wścibskich bliźniaków. Zostawienie jej na noc w fotelu także nie
wchodziło w grę. Artur chyba by mu łeb ukręcił. Snape westchnął głęboko.
Podszedł do śpiącej dziewczyny i najdelikatniej jak umiał wsunął jedną rękę pod
jej kolana , a drugą złapał za ramiona i powoli, uważając żeby się nie obudziła
podniósł ją z fotela. Jej głowa bezwiednie opadła na pierś Mistrza Eliksirów. Emily
uśmiechnęła się przez sen i wtuliła w czarny materiał. Severus wywrócił
wymownie oczami i zaniósł ją ostrożnie do sypialni. Podszedł do ogromnego łoża
które stało na środku pomieszczenia i delikatnie położył ją na materacu
przykrywając białą kołdrą. Emily wymamrotała coś niezrozumiale, przekręciła się
na drugi bok i dalej spała jak zabita.
- Oj Weasley, Weasley… Nawet
jak śpisz to znajdziesz sposób żeby mnie wkurzyć – mruknął pod nosem z cieniem jakby
uśmiechu i udał się znów do gabinetu przespać się w fotelu.
Końcówka bardzo mi się podobała. Ale od początku. Śniadanie u Wealeyów rzeczywiście było zwyczajne jak dla nich. Podziwiam tę rodzinę za niesamowitą radość z życia. Jednak wkurza mnie, że nie traktują Snape'a poważnie. On jest dla nich tylko Śmierciożercą. I raczej nie są zadowoleni, że jest jednocześnie członkiem Zakonu. Ale czemu się dziwić. Chyba każdego odstraszył by ten jego nieprzyjemny charakter. No, może wykluczając Emily, która najwyraźniej w ogóle się go nie boi. I lubi się przekomarzać z Sevem. Dziewczyna ma naturę typu bliźniaków. Aż nie do wiary, że nie jest ich siostrą, a tylko kuzynką.
OdpowiedzUsuńNadal pojawiały się jakieś błędy. Ortograficzne i interpunkcyjne. Literówki też się pokazały. Ale poza tym idzie coraz lepiej.
Pozdrawiam
Magia jest tym czego nie wiesz
Oh fantastyczne!Wprowadziłaś ważny dla bloga humor śniadankiem u Weasleyów:D przekomarzanie wszystkich było boskie.Nareszcie mój ukochany Sev wkracza do gry!Ja się potnę jak oni nie będą razem no...uwielbiam Syriuszka,kocham go wręcz ale u ciebie mi jakoś tak..wisi?,nie wiem czemu.Może dlatego ,że Em i Sev są razem tacy słodcy.Koniec po prostu uroczy,spodziewałam się ,że przeniesie ją zaklęciem a tu proszę...w ramionach mmm.Nasz nietoperz zmienił się w księcia:D Widziałam błędy,i wytknę jeśli pozwolisz.W imieniu George'a zrobiłaś pomyłkę,tak samo przy rogogonie i wielu innych miejscach,masz problem z literkami,gubisz albo je przeinaczasz.Błędów na razie tyle.
OdpowiedzUsuńIdzie nie lepiej,idzie ci wspaniale;*
Buziole
Zaintrygowała mnie postać Emily i to bardzo.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak cała historia.
To prawda przyznam że spostrzegłam kilka błędów i uważam że przydałaby Ci się dobra beta, ale mimo wszystko możesz być zadowolona.
Fajny klimat opowiadania i dobrane postacie.
Naprawdę możesz być z siebie zadowolona gdyż według mnie Snape to jedna z najtrudniejszych osób w serii Rowlingowej a Tobie udaje się wspaniale oddać jego postać.
I dodatkowo cudowny szablon.
Naprawdę jestem pełna uznania.
pozdrawiam.
[http://wybranka-losu.blogsoit.com]
Zabrakło Ci wcięć akapitowych.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak cholernie trudno liczyć spację przy każdym akapicie i nie zawsze wychodzi równo... blogger ignoruje tabulatora, a z kodami html wygląda dziwacznie, ponieważ każdy wers poprzedzony enterem (w tym dialogi (!)) zaczyna od akapitów, co jest idiotyczne.
UsuńWięc shut up and enjoy this novel.
Zgadzam się z tobą Lord Protector. Przy robieniu akapitów można wścieklizny dostać. Nad tym blogger powinien jeszcze popracować.
UsuńFajny rozdział :) wyłapałam trochę znaczących literówek, ale to nic :) Czytało mi się dobrze. Ciekawa jestem ile jeszcze Emily będzie znosić sceny zazdrości Syriusza :p
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam,
DiaMent.
O.K. to zaczynamy :)
OdpowiedzUsuń- nazwiska się odmienia,
- wyzwiska piszemy z małej litery (biedny Ron :D),
- "warknęli bliźniacy", gdzieś kropkę zgubiła? :) och, znowu czepiam się szczegółów.
- "czmychną" - czmychnął.
- "To dlaczego mnie ukradł MOJEGO kurczaka, a nie tobie TWOJEGO?!"... hm, mam nadzieję, że to zamierzone :),
- znów w kilku miejscach dałaś odstępy przed znakami interpunkcyjnymi,
- "Odziany we wszechobecną czerń i pozapinany na setki tysięcy guzików." WOW :D gdzie on te szaty kupuje? :D ....
................................................
'-Snape, ubierasz się długo jak baba...
- Nie, ja tylko zapinam guziki.'
Wybacz musiałam :D
................................................
- powtórzenia,
- "miała tylko gołą skórę" - tak z lekka dziwnie brzmi,
- po wielokropku zaczynamy z małej litery,
- szczegół; Déjà vu, przy wyrazach obcego pochodzenia najlepiej je skopiować, zwłaszcza, gdy nie mamy odpowiedniej klawiatrury, aby je wklepać :),
- poza tym, kilka przecinków ci uciekło; najbardziej kujący "wieży mu że jest po stronie", przed "że" i tu to samo "wręcz rzec że był to talent wrodzony",
- ortografia; w zdaniu powyżej słowo "wieży", piszemy "wierzy", bo od "wiary". Napisalibyśmy "wieży", gdyby chodziło o budowlę; i chyba jeszcze gdzieś było, ale przykład mi uciekł,
- "uczucie złudne. Że to wytwór"; ja dałabym przecinek zamiast kropki.
Chyba niczego nie ominęłam.
Poprawiłaś mi humor. Kilka razy uśmiechnęłam się do monitora. Gratuluję :) Coraz lepiej piszesz.
Autor nie widzi błędów, nawet, jeżeli czytałby tekst sto razy, moja droga :)
Zmieniłam szablon, po długich mękach, w końcu udało mi się zrobić coś, z czego jestem połowicznie zadowolona. Stawiłam na całkowity (?) minimalizm.
Może mogłabyś ocenić? Ja nie potrafię tego jakoś subiektywnie zrobić i nie wiem co zmienić. Pomożesz?
(Jak nie zauważysz flash'a w nagłówku to się zabiję, bo nad nim pracowałam trzy godziny i chyba niezbyt widoczne są te "świetliki").
I jakoś 15. będzie nowa notka. I nie wiem, czy wpisać cię do newslettera?
lordofpersia.blogspot.com
wow... trochę się rozpisałam O.o
UsuńOch, zapowiada się ciekawie!
OdpowiedzUsuńRozdział napisany świetnie. Wkradło się parę małych błędów, ale kto ich nie popełnia? :)
Czekam z niecierpliwością na kolejny :)
Ciekawie się zapowiada. Mam nadzieję, że Severus w końcu zda sobie sprawę z tego, że kocha Emily. Podoba mi się, że umieściłaś w tym opowiadaniu Dramione. Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPadłam czytając. Uwielbiam zazdrosnego Syriusza. Szczególnie o Snape'a. Emily jest cudowna.
OdpowiedzUsuńRodzina Weasley rozprawiająca nad spodniami Emmy. A właściwie ich brakiem. Niezapomniane.
Fajnie się zapowiada. Kocham Syriusza, Emily za to bardzo mnie intryguje. <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny xdd
Chciałabym ciebie powiadomić, że zostałaś nominowana do Liebster Award. Nie wiem czy się w to bawisz, więc możesz to zignorować.
OdpowiedzUsuńWięcej na http://dear-granger.blogspot.com/
Pozdrawiam.
No i to jest ciekawe... Kiedy kolejna notka??? Ty takie rzeczy piszesz??? Blogerka, na której blogu zobaczyłam ten link pisze więc może... A jak nie to jeeśli jest taka możliwość to pisz na adres romi.vane@vp.pl
OdpowiedzUsuń