sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 5

Bardzo mnie zaskoczyliście (pozytywnie) takim odzewem na Dramione. Był to jedynie przedsmak tego co będzie potem (sny przestaną być tylko snami), ale na gęstszą akcję między nimi musicie poczekać do rozpoczęcia roku. Mogę jeszcze zdradzić że wtedy pojawi się także kochany przez tak wiele osób ( przeze mnie też, w końcu to mój mąż) Blaise Zabini, który (oczywiście) będzie startował do Ginny. :) Jednak wracając do teraźniejszości. Rozdział… już piąty (!)  będzie dość ckliwy, ale mam nadzieję że nie przegięłam. Znów pojawi się zazdrośnik Syri i tym razem dojdzie między nim, a Sevciem do konfrontacji jako takiej. Przerwie im jednak nasza kochana Emily. A tak z innej beczki.. Nie podobało mi się że we wszystkich opowiadaniach ze Snape’m Molly go tak lubi. Nigdy nie odniosłam specjalnie takiego wrażenia. Także Pani Weasley w moim opowiadaniu za nim nie przepada, a w tym rozdziale nieźle chlapnie (spokojnie, nie dosłownie), a tak właśnie co do rodziny Weasley to ta ich kłótnia na początku była inspirowana kłótnią mojej kochanej rodzinki u której byłam kilka tygodni na wsi. Jak chcecie mnie odnaleźć w tej kłótni to jestem Hermioną, a moja kotka (ma na imię Luna) jest Krzywołapem. ;p  Nie przedłużając… Zapraszam na nowy rozdzialik.





W Norze rodziana Weasley wraz z Syriuszem, Harrym i Hermioną jedli spokojne, rodzinne śniadanie…
- Ron, ty Świnio! Zeżarłeś ostatnią bułeczkę!

No może nie aż tak spokojne….

- Masz słaby refleks, siostra! Jak ty w ogóle grasz w Quiddicha?!
- Jak chcesz to ci udowodnię że lepiej od ciebie! – warknęła Ginny wojowniczo wstając z krzesła.
- Nie rozpychaj się tak, Gin! – warknęli bliźniacy
- Fred! Tobie też odwala?! Przez ciebie wsadziłam rękę do herbaty!
- Krzywołap! – zawołał wściekły Ron kiedy rudy kot czmychnął za róg i zniknął z czymś w pyszczku. – Głupi sierściuch! Hermiona, zrób coś! On zeżarł moją kiełbaskę!
- Dobrze ci tak! To za moją bułeczkę – wtrąciła się Ginevra.
- Krzywołap nie jest głupi, Ronaldzie. On po prostu jest głodny – zgasiła przyjaciela spokojnym tonem Hermiona.
- To dlaczego mnie ukradł MOJĄ kiełbase, a nie tobie TWOJĄ?! – awanturował się dalej najmłodszy z braci Weasleyów.
- Bo jest mądry i wiedział, że ciebie najłatwiej wykiwać… - mruknął pod nosem Harry.
- Twierdzisz że jestem głupi?!
Harry wzruszył ramionami i dziękując za śniadanie udał się jak najszybciej do sypialni, którą dzielił z Ronem.
- Jesteś! – ryknęli chórem bliźniacy.
Zapewne śniadanie w ciepłej, rodzinnej atmosferze w stylu Weasleyów potrwałoby dłużej gdyby nie to, że przez kulturalną i spokojną rozmowę  przebił się odgłos teleportacji. Nagle wszyscy zamilkli. Ginny wyleciała jak z procy ze swojego miejsca do okna.
- To Snape i …. – oznajmiła młoda Weasleyówna. Ruda przymrużyła oczy jakby nie mogąc rozpoznać kto z nim idzie. – Emily?
Ułamek sekundy i już wszyscy obecni w kuchni byli przy oknie.
- Ona płacze czy się śmieje ? – spytał Ronald przyglądając się idącym uważnie.
- Co ona ma na sobie?
Fred spojrzał na zegarek.
- I tak dość długo wytrzymał – stwierdził.
- To chyba jego nowy rekord – dodał jego brat bliźniak i oboje się zaśmiali.
Po krótkiej chwili drzwi frontowe do Nory otworzyły się z hukiem i do kuchni wmaszerował opiekun Slytherinu. Wyglądał tak jak zwykle. Odziany we wszechobecną czerń i pozapinany na setki tysięcy guzików. Jedyne co nie było normalne to jego włosy, które były teraz wilgotne tak mokre, że aż z nich kapało. Obok postrachu Hogwartu w podskokach do kuchni weszła Emily Weasley, która zdecydowanie nie wyglądała tak jak zwykle.
- Tada! – wykrzyknęła ze śmiechem rozkładając ręce niczym śpiewaczka kończąca śpiewać swoją arię. Jej rude loki były całe mokre i w miejscu w którym stała znajdowała się już kałuża, a ona sama miała na sobie czarny surdut stojącego obok niej Mistrza Eliksirów. Sięgał jej do kolan natomiast poniżej miała tylko gołą skórę. W sumie w takim stroju wyglądała całkiem nieźle. Surdut dobrze na niej leżał, tylko na biuście i biodrach był stanowczo za ciasny. Bliźniacy roześmiali się ponownie.
- Jednak przysłowie się sprawdza! – zauważyli rozbawieni. Profesor Snape spiorunował ich wzrokiem i zamilkli.
- Syriusz…. – szepnęła z niedowierzaniem Emily. Tak bardzo bała się tego spotkania. Myślała nawet wczoraj w nocy żeby go przeprosić, ale nie wiedziała za co. Nie miała pojęcia co go wczoraj wyprowadziło z równowagi. Na poważnej jak do tej pory twarzy Syriusza pojawił się uśmiech. TEN uśmiech. Zawsze tak się uśmiechał po tym jak mu coś nawtykała, a on jej już wybaczył.
- Nowy image? – spytał rozbawiony. Wstał od stołu i podszedł do całkiem zbitej z tropu Emily. Ujął dłonią jej policzek i czule pocałował ją w usta.
- Myślałam, że jesteś zły… - wymamrotała zdziwiona.
- Dobrze wiesz, że na ciebie nie potrafię się długo gniewać… A poza tym to nie była twoja wina. To ja. Byłem po prostu troszeczkę zazdrosny – wymruczał jej do ucha. Na twarzy dziewczyny pojawił się promienny uśmiech. Zarzuciła mężczyźnie ręce na szyje i pocałowała go namiętnie. Zadowolony Syriusz odwzajemnił pocałunek i odruchowo zaczął jej rozpinać czarny guzik. Jeden…. Drugi….
- Łapy precz od mojego surduta! – warknął Snape. – Weasley, natychmiast śmigaj na górę się przebrać – dodał łapiąc dziewczynę od tyłu za kołnierz i odsuwając od oburzonego Blacka. Emily zaśmiała się widząc minę Syriusza.
- Zaraz wracam! – zawołała pogodnie i pobiegła na górę po schodach gdzie minęła się ze swoją ciotką.
- Witaj, ciociu! – zawołała, a głos jej się łamał od nadmiaru szczęścia. Była taka szczęśliwa że chyba nic nie mogło tego popsuć.
- Co to miało być?! – warknął Syriusz do Snape’a, kiedy tylko rude loki zniknęły im z pola widzenia.
- Nic, Black – odparł beznamiętnie Serverus z tym swoim firmowym uśmieszkiem. – Zwyczajnie mi się spieszy, a w ślinkę sobie polecicie kiedy indziej przy mniejszej widowni – dodał kąśliwie.
- A mi się wydaje że jesteś zwyczajnie zazdrosny, że nawet ja znalazłem sobie taką wspaniałą kobietę, która mnie kocha i ja kocham ją – wysyczał Syriusz świdrując Severusa wzrokiem.
- Ale teraz mówimy o Emily czy o tej drugiej? – postanowił zaryzykować. Dobrze wiedział, że to nierealne żeby Black zadowolił się jedną kobietą. Znał go nie od dziś. Był zwyczajnym kobieciarzem.
- O czym ty pierdolisz?! – wykrzyknął obruszony Łapa.
- Wyrażaj się. Tu są dzieci – mruknął Snape wciąż opanowany i spokojny. Tym czasem Syriusz coraz bardziej się denerwował.

Denerwuje się… Na pewno coś ukrywa przed Emily…. To pewne.
Albo denerwuje się bo mu insynuujesz głupoty – przemknęło mu przez myśl.
Nie, nie… On zdradza Emily!
Tak właściwie to od kiedy zacząłeś o niej mówić po imieniu? Zły tok myślenia. Zdecydowanie zły!
Trzeba Weasley jakoś wytłumaczyć że Black ją zdradza, ale jak skoro ona jest taka w niego wpatrzona…..

- Snape, ty kanalio! – wycedził Syriusz rzucając się na wyższego mężczyznę z zaciśniętymi pięściami. Na szczęście w ostatniej chwili powstrzymali go bliźniacy, którzy złapali go mocno z dwóch stron. – Nagadałeś jej już tych głupot?! – wrzeszczał wyrywając się.
- Spokój! – wykrzyknęła wreszcie Pani Weasley. – Syriuszu, uspokój się natychmiast – zarządziła. – A ty, Severusie wytłumacz mi gdzie się podziały ubrania Emily.
- Bluzkę ma na sobie – odparł Snape rżnąc głupa.
- A spodnie gdzie ?
- Gdzie pytasz….. Zapewne całkiem zniszczone leżą gdzieś w moim gabinecie – odpowiedział spokojnie patrząc z satysfakcją na Syriusza.
- I jeszcze dupek się do niej dobierał! Uduszę! Zabiję! Puśćcie mnie!
- W odróżnieniu od coponiektórych nie mam zapędów pedofilskich i nie interesują mnie smarkule, Black – wycedził Mistrz Eliksirów, a jego nazwisko wymówił z taką pogardą jakby należało do kogoś kto zabił mu przyjaciela. Wtedy na dół zbiegła Emily przebrana już w zwykłe, mugolskie jeansy i koszulkę z logo jakiegoś zespołu, z czarnym surdutem Mistrza Eliksirów w ręku.
- Już jestem! – zawołała melodyjnie Ruda z wielkim uśmiechem.
- Emily, Kochanie….
Syriusz oswobodził się wreszcie i podszedł do dziewczyny przytulając ją do siebie czule.
– Czy on ci coś zrobił? – spytał wskazując wzrokiem na ciemnowłosego mężczyznę.
- Kto? Profesor Snape? - była wyrażnie zaskoczona. - Poza tym, że na mnie nawrzeszczał to chyba nic… A czemu pytasz?
- W tym czasie kiedy cię nie było nawiązała się spora kłótnia… - streściła jej szybko kuzynka. – Między Snapem, a…
- Dla ciebie PROFESOREM Snapem, Weasley – warknął na Ginny wyżej wspominany PROFESOR. Ruda westchnęła.
- No dobrze….. Miedzy PROFESOREM Snape’m, a Syriuszem.
- O co? – spytała ciekawa Emma. – Syriusz, puść mnie, bo zaraz mnie udusisz - poprosiła z uśmiechem.
Mężczyzna puścił ją niechętnie i spiorunował spojrzeniem swojego wroga ze szkolnych lat, któremu to na ustach malował się triumfujący uśmieszek.
- Poszło o twoje… hmmmm…. spodnie. – wyjaśnił z rozbawieniem Ron przeżuwając kawałek jajka na miękko.
- A no i właśnie! Możesz powiedzieć nam z łaski swojej co się z nimi stało?! – naskoczyła na byłą Gryfonkę ciotka. Pan Weasley prychnął śmiechem tak, że niemal opluł siedzącego naprzeciwko Georga tym co właśnie przeżuwał.
- Molly, Kochanie…. Wydaje mi się że to sprawa Emily, Severusa i co najwyżej Syriusza – mężczyzna próbował uspokoić żonę.
- Mylisz się, Arturze! – warknęła rozjuszona Pani Weasley. – A teraz słucham wyjaśnień!
Severus zacisnął nerwowo dłonie w pięści.

Nikt nie będzie mnie oskarżał o coś czego nie zrobiłem !
                                                                                                                             
- Molly, opanuj się! – warknął na nią ostrzegawczo.
- A ty siedź teraz cicho, Severusie! Z tobą też mam do pogadania – wycedziła. - Jak mogłeś? To jeszcze dziecko!
- Kochanie, Emily jest już dorosła – wtrącił Pan Weasley, – a Severus jest w wieku Syriusza, z którym związek pochwalasz.
- Ale… ale…. Syriusz to Syriusz! – ruda kobieta kontynuowała swój atak histerii.  Jej dzieci nie pamiętały żeby kiedykolwiek była taka wściekła. - To za niego miała wyjść, a nie za takiego…. takiego..! Arturze, on jest Śmierciożercą, do cholery! – wykrzyczała wreszcie.
Zapadła grobowa cisza. Nawet Severus nie miał nic do powiedzenia. Rozluźnił z uścisku dłonie, spojrzał pustym wzrokiem na Molly i po prostu wszedł do kominka i przeniósł się do Hogwartu. Głucha cisza wciąż panowała zwykle pełnej gwaru kuchni Weasleyów.
- T-ty myślisz, że ja zdradziłam Syriusza? Że zdradziłam go z profesorem Snapem? – wyjąkała Emily przerywając ciszę, a łzy zalśniły jej w teraz niezwykle smutnych, bursztynowych oczach. – Jak mogłaś w ogóle tak pomyśleć?
- No to w takim razie gdzie są twoje spodnie? – spytał Syriusz, a jego pytanie było zupełnie nie na miejscu.
- Oblałam się wodą i okazało się że skóra Rogogona Węgierskiego w kontakcie z wodą zaczynana się kurczyć, a zaklęcie wysuszające tylko przyspiesza ten proces. Spanikowałam i gdyby nie właśnie profesor Sanape, którego to bezpodstawnie oskarżaliście przed chwilą to teraz pewnie leżałabym u św. Munga z amputowaną nogą, albo i dwiema… Jak mogliście tak w ogóle pomyśleć? A ty ciociu jak mogłaś coś takiego powiedzieć…. Przecież dobrze wiesz że profesor Snape nie robi tego dla własnej przyjemności tylko dla nas – mówiła pół szeptem, a głos podłamywał jej się. Wyglądała na zawiedzioną i zaszokowaną. – Tak, dla nas! – dodała z mocą patrząc na wszystkich zgromadzonych takim wzrokiem jakby oskarżała ich co najmniej o morderstwo. – Wszystko po to żebyśmy MY nie musieli się tak bać o swoje życie. Dla tych którzy zapomnieli przypominam, że ten człowiek poświęca swoje zdrowie i naraża życie dla nas i należy mu się szacunek. A ty Syriuszu naprawdę myślisz, że gdyby profesor Snape mi coś zrobił… gdyby mi zrobił to o co go zacząłeś oskarżać to przyprowadziłby mnie tu? Naprawdę myślisz, że uśmiechałabym się wtedy?
Emily sama nie wiedziała od kiedy jest taka dobra w przemówieniach, ale po prostu powiedziała to co myśli, co czuje. Nikt nie ważył się odezwać. Wszyscy niczym skarcone dzieci patrzyli się w swoje buty bądź ściany.
- Zawiodłam się na was… - dodała ledwo słyszalnie, a łzy pociekły jej po policzkach.



**********

Oskarżyli go o to że przespał się z Weasley? To przecież niedorzeczne! Co ten Black sobie myślał? Że on ją…. że ją…. zgwałcił? Przecież on nigdy by jej nie skrzywdził. A co sobie myślała Molly? Że Emma spojrzałaby na kogoś tak obleśnego jak on? Przecież ona kocha Blacka i nikogo innego. Czego nie można powiedzieć o nim, ale kogo to obchodzi, że Black ją zapewne zdradza na prawo i lewo? Nikogo. A dlaczego? Bo on nie jest Śmierciożercą.

Severus usiadł w swoim ulubionym fotelu, nalał sobie Ognistej i napił się porządnego łyka.

Molly nazwała go Śmierciożercą. Pierwszy raz ktoś z Zakonu nazwał go tak na głos... Zabolało, ale miała rację. Tym właśnie był i nie liczył, że wiele osób to zrozumie. Jednak Molly była członkiem Zakonu, była dorosła, wiedziała, że nie robi tego dalej dla własnej przyjemności, ale nie. To potwór! Morderca! Zabić Severusa!

Mistrz Eliksirów teraz już całkiem stracił nadzieję że ktokolwiek poza starym Dropsem wieży mu, że jest po stronie Zakonu. Wtedy drzwi od jego gabinetu się otworzyły i wpadła tam Emily. Oczy miała czerwone, lekko spuchnięte jakby przed chwilą płakała, a w drobnych dłoniach ściskała czarny materiał, który prawdopodobnie był jego surdutem. Rzuciła go niedbale na biurko i podbiegła do Severusa rzucając mu się na szyję. Nozdrza  mężczyzny doszedł znajomy, otumaniający zapach bzu, a twarz zasłoniły mu niesforne, ogniste loki.

Deja vu?

- Przepraszam – łkała w jego ramię. – Przepraszam za ciocię Molly, za Syriusza i za tą całą sytuację… Tak mi przykro…
Severus zaskoczony objął dziewczynę. Pod wpływem jej słów poczuł jak przyjemne ciepło rozchodzi się po jego ciele z okolicy klatki piersiowej. Nagle poczuł się potrzebny. Pierwszy raz w życiu poczuł, że kogoś obchodzi jego los. Nie mógł w to uwierzyć. Nie potrafił. Cały czas mu się wydawało, że to uczucie złudne, że to wytwór jego chorej wyobraźni, bo niby dlaczego taką piękną kobietę, którą niewątpliwie była Emily, tak inteligentną i szczęśliwą miałby obchodzić los takiego starego zgreda jak on? Przecież miała Blacka, miała rodzinę, przyjaciół, wszyscy ją uwielbiali… Miała wszystko, a jednak zaprzątała sobie głowę kimś takim jak on. Po co? Dlaczego psuła sobie ten swój idealny świat?

Nie, to na pewno nie jest dla niej dobre... A od kiedy w ogóle obchodzi cię jej dobro? DOŚĆ! Trzeba to jak najszybciej przerwać zanim zaczniesz sobie wyobrażać coś czego nie ma.

- Weasley - warknął. – Puść mnie w tej chwili.
Dziewczyna spojrzała do góry tak żeby zajrzeć Seveusowi w jego czarne jak węgiel oczy. Uśmiechnęła się tylko pocieszająco i odsunęła się od niego wypuszczając swojego byłego nauczyciela z objęć.
- Przepraszam… Zapomniałam, że jest Pan na to zbyt dumny – uśmiechnęła się ponownie przez łzy. Severus prychnął tylko pod nosem w odpowiedzi, a Emily zaśmiała się i śmiejąc się wytarła sobie dłońmi mokre i słone od łez policzki.
- Możesz przestać ryczeć, Weasley ?
- Ale czemu? Krępuje to pana? – spytała z cwaniackim uśmieszkiem, który malował się na pełnych, delikatnie zaróżowionych ustach Rudej.
Mężczyzna znowu prychnął tylko w odpowiedzi i podpalił gaz pod jednym z kociołków zabierając się za przygotowywanie jakiegoś eliksiru co znowu spotkało się ze śmiechem ze strony Rudej.
- Z czego rżysz, Weasley..? – syknął Snape wrzucając do kociołka kilka par skrzydełek muszki siatkoskrzydłej.
- Fuczy Pan jak wkurzony kot – wydusiła przez śmiech.
- A ty rżysz jak koń, Weasley – odpłacił jej się.
Emily nagle spoważniała i obrzuciła Severusa najpodlejszym spojrzeniem na jakie ją było stać.
- No fajnie! – powiedziała udając oburzenie. – Ja Pana do kota, a Pan mnie do konia. Gdzie tu sprawiedliwość?!
Emily za wszelką cenę próbowała wyprowadzić Mistrza Eliksirów z równowagi. Lubiła patrzeć jak się wścieka. To było dużo ciekawsze i bardziej zabawne niż jak był taki ponury i poważny. Rozważała nawet ponowne oblanie go wodą, ale po dłuższym zastanowieniu stwierdziła że drugiego razu mogłaby nie przeżyć.

Dobrze wiem, co próbujesz zrobić, ty mała, ruda zarazo. Ale ja się tak łatwo nie dam. Już raz mnie wyprowadzałaś z równowagi. Nie dam ci znowu tej satysfakcji. Będę spokojny, zimny i niezłomny.

- Jakbyś nie wiedziała jeszcze to całe życie jest niesprawiedliwe, Weasley… - mruknął pod nosem z perfidnym uśmieszkiem nie odrywając wzroku od kociołka.
Emily wywróciła wymownie oczami. Podeszła do wysokiego, czarnowłosego mężczyzny i wskoczyła na blat biurka. Posadziła swoje cztery litery tuż obok kociołka w którym mężczyzna mieszał jeszcze zielonkawą miksturę ze skupieniem.
- Pichci Pan tam coś dobrego ? – spytała z rozbawieniem zerkając na zmianę na kociołek i Mistrza Eliksirów majtając przy tym w powietrzu nogami jak mała dziewczynka.
Na twarzy Severusa pojawił się jego tak znany wszystkim uczniom firmowy uśmieszek, który zwykle zwiastował jakąś złośliwość z jego strony.
- Jak masz ochotę się napić trochę Veritaserum to smacznego – prychnął, a Emily mogłaby przysiądź że kąciki jego ust zadrżały. – To w sumie mogłoby być ciekawe…
- Nie wątpię… - westchnęła Weasleyówna z uśmiechem wyobrażając sobie miny wszystkich jakby zaczęła im mówić co o nich myśli. – A dlaczego Pan to teraz robi ?
- A kiedy mam robić? Jak będzie późno? Myśl Weasley. Myśl.
- Przecież myślę! Pytam czemu nie zrobi Pan tego na przykład jutro.
- No właśnie nie myślisz, bo gdybyś myślała to być wpadła na to, że w sumie nie zrobiliśmy żadnego eliksiru, którego mieliśmy w planach na dziś, a jakbyś na to wpadła to nie zadawałabyś takich głupich pytań, bo od razu miałabyś odpowiedź.
 Mistrz Eliksirów mówił spokojnym, opanowanym tonem o temperaturze zera bezwzględnego.
- A co mamy w planach poza Veritaserum?  - zapytała pogodnie była Gyffonka nie zrażając się tonem głosu swojego byłego nauczyciela, który dobitnie mówił „Wyjdź. Mam cię dość.”.
- My? – zdziwił się Snape. – JA mam. Ty możesz iść do tej swojej rodzinki.
- Ale obiecałam że Panu pomogę! – powiedziała z większą mocą. – Gryfoni ZAWSZE dotrzymują słowa! A w domu muszę być dopiero jutro przed dziesiątą żeby iść z Ginny, Hermioną, Harrym i Ronem na Pokontną.
Severus wymownie wywrócił oczami.

Cholerny wszechwiedzący ton, cholerny gryfoński honor, cholerny gryfoński upór, cholerni Gryfoni….

- Dwa kociołki Wieloskowego i to w podskokach…. – warkną zrezygnowany.
- Dziękuję! – zaćwierkała jakby jej kazał robić pachnącą Amortencję, a nie nudny, śmierdzący Eliksir Wielosokowy. Mikstura ta była bardzo żmudna w przygotowaniu mimo iż dzięki poprawkom profesora Snape’a można było ją zrobić w jeden dzień. Z oboma kociołkami Emily w skupieniu i ciszy męczyła się do bardzo późna. W tym czasie Mistrz Eliksirów zdążył zrobić pięć kociołków Veritaserum i kilka odtrutek na najpopularniejsze wśród Śmierciożerców trucizny. Kiedy ostatnią z nich przelał do fiolek było już dobrze po północy. Przywołał skrzata i kazał mu je zanieść do Skrzydła Szpitalnego. Posprzątał swoje stanowisko pracy i kiedy odwrócił się żeby odłożyć kociołek do odpowiedniej szafki zobaczył Emily na swoim ulubionym fotelu. Siedziała skulona na nim i zwyczajnie spała.

Musiała usnąć czekając na zgęstnienie eliksiru – pomyślał. 

Podszedł do jej kociołka i zamieszał w nim. Eliksir był zrobiony idealnie. Ta dziewczyna zawsze miała smykałkę do Eliksirów. Zawsze wyróżniała się spośród klasy. Można wręcz rzec, że był to talent wrodzony, bo do większości eliksirów nie potrzebowała nawet spisu składników, a kiedy już miała przed sobą przepis to i tak najczęściej go modyfikowała. Oczywiście nie obeszło się przy takich modyfikacjach bez wpadek. Zdarzało jej się całkiem zepsuć miksturę próbując ją udoskonalić, ale było to głównie w pierwszych latach jej nauki, kiedy jeszcze nie miała podstaw. Oczywiście Severus nigdy jej nie powiedział, że jest w tym naprawdę dobra, chociaż jako nauczyciel był dumny z jej postępów oraz niezrozumiałego przez wiele osób talentu i zamiłowania do jego przedmiotu. Snape wierzył, że jak się pochwali ucznia to przestanie się starać. Mężczyzna zaczekał aż eliksir o brunatnej barwie bulgoczący w kociołkach zgęstnieje odpowiednio i przelał go do fiolek. Pozostawał mu teraz jeszcze jeden problem : Weasley śpiąca na jego fotelu. Odstawienie jej do Nory nie wchodziło w grę. Nie chciał przecież spotkać Molly ani wścibskich bliźniaków. Zostawienie jej na noc w fotelu także nie wchodziło w grę. Artur chyba by mu łeb ukręcił. Snape westchnął głęboko. Podszedł do śpiącej dziewczyny i najdelikatniej jak umiał wsunął jedną rękę pod jej kolana , a drugą złapał za ramiona i powoli, uważając żeby się nie obudziła podniósł ją z fotela. Jej głowa bezwiednie opadła na pierś Mistrza Eliksirów. Emily uśmiechnęła się przez sen i wtuliła w czarny materiał. Severus wywrócił wymownie oczami i zaniósł ją ostrożnie do sypialni. Podszedł do ogromnego łoża które stało na środku pomieszczenia i delikatnie położył ją na materacu przykrywając białą kołdrą. Emily wymamrotała coś niezrozumiale, przekręciła się na drugi bok i dalej spała jak zabita.
- Oj Weasley, Weasley… Nawet jak śpisz to znajdziesz sposób żeby mnie wkurzyć – mruknął pod nosem z cieniem jakby uśmiechu i udał się znów do gabinetu przespać się w fotelu.


15 komentarzy:

  1. Końcówka bardzo mi się podobała. Ale od początku. Śniadanie u Wealeyów rzeczywiście było zwyczajne jak dla nich. Podziwiam tę rodzinę za niesamowitą radość z życia. Jednak wkurza mnie, że nie traktują Snape'a poważnie. On jest dla nich tylko Śmierciożercą. I raczej nie są zadowoleni, że jest jednocześnie członkiem Zakonu. Ale czemu się dziwić. Chyba każdego odstraszył by ten jego nieprzyjemny charakter. No, może wykluczając Emily, która najwyraźniej w ogóle się go nie boi. I lubi się przekomarzać z Sevem. Dziewczyna ma naturę typu bliźniaków. Aż nie do wiary, że nie jest ich siostrą, a tylko kuzynką.

    Nadal pojawiały się jakieś błędy. Ortograficzne i interpunkcyjne. Literówki też się pokazały. Ale poza tym idzie coraz lepiej.

    Pozdrawiam
    Magia jest tym czego nie wiesz

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh fantastyczne!Wprowadziłaś ważny dla bloga humor śniadankiem u Weasleyów:D przekomarzanie wszystkich było boskie.Nareszcie mój ukochany Sev wkracza do gry!Ja się potnę jak oni nie będą razem no...uwielbiam Syriuszka,kocham go wręcz ale u ciebie mi jakoś tak..wisi?,nie wiem czemu.Może dlatego ,że Em i Sev są razem tacy słodcy.Koniec po prostu uroczy,spodziewałam się ,że przeniesie ją zaklęciem a tu proszę...w ramionach mmm.Nasz nietoperz zmienił się w księcia:D Widziałam błędy,i wytknę jeśli pozwolisz.W imieniu George'a zrobiłaś pomyłkę,tak samo przy rogogonie i wielu innych miejscach,masz problem z literkami,gubisz albo je przeinaczasz.Błędów na razie tyle.
    Idzie nie lepiej,idzie ci wspaniale;*
    Buziole

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaintrygowała mnie postać Emily i to bardzo.
    Podobnie jak cała historia.
    To prawda przyznam że spostrzegłam kilka błędów i uważam że przydałaby Ci się dobra beta, ale mimo wszystko możesz być zadowolona.
    Fajny klimat opowiadania i dobrane postacie.
    Naprawdę możesz być z siebie zadowolona gdyż według mnie Snape to jedna z najtrudniejszych osób w serii Rowlingowej a Tobie udaje się wspaniale oddać jego postać.
    I dodatkowo cudowny szablon.
    Naprawdę jestem pełna uznania.

    pozdrawiam.

    [http://wybranka-losu.blogsoit.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabrakło Ci wcięć akapitowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak cholernie trudno liczyć spację przy każdym akapicie i nie zawsze wychodzi równo... blogger ignoruje tabulatora, a z kodami html wygląda dziwacznie, ponieważ każdy wers poprzedzony enterem (w tym dialogi (!)) zaczyna od akapitów, co jest idiotyczne.

      Więc shut up and enjoy this novel.

      Usuń
    2. Zgadzam się z tobą Lord Protector. Przy robieniu akapitów można wścieklizny dostać. Nad tym blogger powinien jeszcze popracować.

      Usuń
  5. Fajny rozdział :) wyłapałam trochę znaczących literówek, ale to nic :) Czytało mi się dobrze. Ciekawa jestem ile jeszcze Emily będzie znosić sceny zazdrości Syriusza :p
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  6. O.K. to zaczynamy :)
    - nazwiska się odmienia,
    - wyzwiska piszemy z małej litery (biedny Ron :D),
    - "warknęli bliźniacy", gdzieś kropkę zgubiła? :) och, znowu czepiam się szczegółów.
    - "czmychną" - czmychnął.
    - "To dlaczego mnie ukradł MOJEGO kurczaka, a nie tobie TWOJEGO?!"... hm, mam nadzieję, że to zamierzone :),
    - znów w kilku miejscach dałaś odstępy przed znakami interpunkcyjnymi,
    - "Odziany we wszechobecną czerń i pozapinany na setki tysięcy guzików." WOW :D gdzie on te szaty kupuje? :D ....
    ................................................
    '-Snape, ubierasz się długo jak baba...
    - Nie, ja tylko zapinam guziki.'
    Wybacz musiałam :D
    ................................................
    - powtórzenia,
    - "miała tylko gołą skórę" - tak z lekka dziwnie brzmi,
    - po wielokropku zaczynamy z małej litery,
    - szczegół; Déjà vu, przy wyrazach obcego pochodzenia najlepiej je skopiować, zwłaszcza, gdy nie mamy odpowiedniej klawiatrury, aby je wklepać :),
    - poza tym, kilka przecinków ci uciekło; najbardziej kujący "wieży mu że jest po stronie", przed "że" i tu to samo "wręcz rzec że był to talent wrodzony",
    - ortografia; w zdaniu powyżej słowo "wieży", piszemy "wierzy", bo od "wiary". Napisalibyśmy "wieży", gdyby chodziło o budowlę; i chyba jeszcze gdzieś było, ale przykład mi uciekł,
    - "uczucie złudne. Że to wytwór"; ja dałabym przecinek zamiast kropki.

    Chyba niczego nie ominęłam.

    Poprawiłaś mi humor. Kilka razy uśmiechnęłam się do monitora. Gratuluję :) Coraz lepiej piszesz.

    Autor nie widzi błędów, nawet, jeżeli czytałby tekst sto razy, moja droga :)

    Zmieniłam szablon, po długich mękach, w końcu udało mi się zrobić coś, z czego jestem połowicznie zadowolona. Stawiłam na całkowity (?) minimalizm.
    Może mogłabyś ocenić? Ja nie potrafię tego jakoś subiektywnie zrobić i nie wiem co zmienić. Pomożesz?
    (Jak nie zauważysz flash'a w nagłówku to się zabiję, bo nad nim pracowałam trzy godziny i chyba niezbyt widoczne są te "świetliki").
    I jakoś 15. będzie nowa notka. I nie wiem, czy wpisać cię do newslettera?

    lordofpersia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Och, zapowiada się ciekawie!
    Rozdział napisany świetnie. Wkradło się parę małych błędów, ale kto ich nie popełnia? :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawie się zapowiada. Mam nadzieję, że Severus w końcu zda sobie sprawę z tego, że kocha Emily. Podoba mi się, że umieściłaś w tym opowiadaniu Dramione. Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Padłam czytając. Uwielbiam zazdrosnego Syriusza. Szczególnie o Snape'a. Emily jest cudowna.
    Rodzina Weasley rozprawiająca nad spodniami Emmy. A właściwie ich brakiem. Niezapomniane.

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie się zapowiada. Kocham Syriusza, Emily za to bardzo mnie intryguje. <3
    Czekam na następny xdd

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałabym ciebie powiadomić, że zostałaś nominowana do Liebster Award. Nie wiem czy się w to bawisz, więc możesz to zignorować.
    Więcej na http://dear-granger.blogspot.com/
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. No i to jest ciekawe... Kiedy kolejna notka??? Ty takie rzeczy piszesz??? Blogerka, na której blogu zobaczyłam ten link pisze więc może... A jak nie to jeeśli jest taka możliwość to pisz na adres romi.vane@vp.pl

    OdpowiedzUsuń