Lecimy moi mili z pierwszym rozdziałem... Z góry ostrzegam że mój Snape nie należy do miłych i uroczych. Jest wredny, cięty i klnie. Więc jeśli wam to nie przeszkadza to zapraszam do czytania... :) Podkładzik muzyczny ;p
Severus
Snape siedział w swoich komnatach, przyglądał się szklance bursztynowego płynu
i użalał się nad sobą. Ostatnio użalanie się nad sobą stało się jego ulubionym
zajęciem na długie, samotne noce, kiedy nie musiał robić całej masy eliksirów
dla Zakonu Feniksa i nie był na herbatce z Czarnym Panem. Chociaż jakby się tak
zastanowić to podczas tworzenia mikstur także znajdował czas na to jakże
zajmujące zajęcie. Severus jednym haustem wypił całą zawartość szklanki.
-Na trzeźwo tego nie zdzierżę…
- mruknął sam do siebie i nalał sobie jeszcze Ognistej. Patrzył tak przez jakiś
czas na mieniący się w słabym świetle świecy bursztynowy płyn. Od razu wróciły mu wspomnienia związane z
pewną irytującą młodą Gryfonką, które wykrzywiły jego usta w lekki uśmiech.
Otrząśnij się, debilu ! Ona już odeszła. Emily już nie wróci, bo
pozwoliłeś jej odejść ! Nie możesz jej rozpamiętywać w nieskończoność! -
zganił Severus sam siebie.
Po co ty tak właściwie o niej wciąż myślisz? Była piękna, młoda,
radosna... Myślisz, że zrujnowałaby sobie życie z takim starym gburem jak ty?
Zwyczajnie jej było cię żal. Podobnie jak Evans. Tylko dlatego cię tolerowały.
Emily już nie wróci. Na pewno już sobie kogoś znalazła, a z resztą nie
obiecywała ci niczego. Ty jej z resztą też. Za to Zakonowi Feniksa owszem, a za
chwilę ma się odbyć specjalne zebranie.
Snape natychmiast odgonił
Weasleyównę od swoich myśli i zajął się sprawami bardziej przyziemnymi. Mina mu
zrzedła na samą myśl o specjalnym zebraniu Zakonu w kilka tygodni przed
rozpoczęciem roku. To zapowiadało kłopoty. Tym bardziej, że Severus miał
niezbyt przyjemne wieści do ogłoszenia. Na dodatek Dumbeldore obwieszczając zebranie użył
określenia specjalne. Severus był niemal pewien, że to ma coś wspólnego z nowym
nauczycielem Zaklęć i Uroków. Odkąd Filius Flitwick musiał zrezygnować ze
swojego stanowiska z obawy o swoją rodzinę, Dumbledore przeczesał chyba cały
magiczny świat w poszukiwaniu odpowiedniej osoby na to miejsce i jeśli wierzyć
plotkom, to znalazł kogoś idealnego na to miejsce. Nikt nie znał imienia, ani nazwiska,
bo to musiało pozostać tajemnicą, ale podobno jest to naprawdę zdolny
czarodziej, choć podobno dość młody. Severus obawiał się któż to taki, bo
ostatnio Dyrektor zaczął bardzo zaczął się wtrącać w jego życie i miał dziwne
przeczucie że nowy nauczyciel będzie dla niego utrapieniem (tak, jeszcze
większym od McGonnagal).
Niestety (albo i stety) miał
rację.
Kiedy po kilku godzinach
przeniósł się za pomocą Fiuu do Nory, Molly powitała go wyjątkowo uprzejmie,
nawet jak na nią. Szeroki uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Jak miło, że przyszedłeś,
Severusie. Jeszcze wszystkich nie ma, ale Dumbeldore czeka na ciebie w salonie.
Snape spojrzał na panią
Weasley podejrzliwie. Ruszył do salonu. Dotarł tam bez większych problemów. Już
na końcu korytarza usłyszał śmiechy Dumbeldora, McGonnagal i bliźniaków.
- Ciekawa jestem jaką będzie
miał minę jak zobaczy naszą niespodziankę. Wspaniale to wymyśliłeś, Albusie - usłyszał
śmiech McGonnagal. Nagle zapaliła mu się w głowie czerwona lampka. Cofnął się o
krok do tyłu.
- Jesteś Severus Snape, do
cholery! Ty się niczego nie boisz. Niczym cię nie zaskoczą. - mruknął, dodając
sobie otuchy.
Usłyszał za sobą rytmiczne
kroki zbliżającej się Molly, więc podszedł szybko do drzwi, bez wahania
nacisnął klamkę i jak to miał w zwyczaju zamaszyście otworzył drzwi. Wszedł
pewnym siebie krokiem do środka.
Znajdował się w przytulnym
salonie, na około usadowieni na kanapach i fotelach siedzieli członkowie
Zakonu. Wszystkim na twarzach malowały się tajemnicze uśmieszki. Zaniepokoiło
to Severusa, ale zanim zdążył zapytać o co chodzi usłyszał znajomy, melodyjny
głos :
- Profesorze Snape...
Severus poczuł jak czyjeś
delikatne ręce oplatające mu szyję, a burza rudych loków zasłania mu
widoczność. Jego nozdrza dobiegł znajomy, słodki zapach kwitnących bzów.
- Tak się cieszę że Pana widzę
- dodała kobieta.
Widząc i słysząc to damska
część Zakonu westchnęła wymownym "Ooooo...". Natomiast męska zawyła
równie wymownym jednak zdecydowanie cichszym "Uuuuuu..." Snape
usłyszał jeszcze w tle śmiech Moodego. Jednak Mistrz Eliksirów nie zamierzał
być główną atrakcją zebrania.
- Panno Weasley, proszę mnie
natychmiast puścić! - krzyknął najbardziej lodowatym tonem na jaki mógł się
zdobyć trzymając w ramionach Emily.
Weasleyówna od razu odsunęła
się od Profesora wiedząc, że swoją otwartością uruchomiła wyciągnęła zawleczkę
od granatu, który teraz gotowy jest w każdej chwili wybuchnąć. Jednak pogodny
uśmiech nawet w obliczu nadchodzącej zagłady nie schodził jej z ust. Tak bardzo
się za nim stęskniła... Emily wpatrywała się w Severusa tymi swoimi ogromnymi,
bursztynowymi oczami. Severus dobrze pamiętał te bystre oczy, które z
zaciekawieniem przyglądały mu się na każdej lekcji Eliksirów siedem lat temu. Z
twarzy nie zmieniła się wcale. Dalej miała tą samą zawadiacką iskrę w oczach,
pełne, ponętne usta i burzę rudych loków. Jednak Severus musiał przyznać, że to
tyczyło się tylko twarzy i włosów, bo jeśli chodziło o.... resztę jej ciała to
na pewno nie była już tą samą kościstą małolatą. Uwadze Severusa nie umknął
fakt, że miała teraz przyjemnie zaokrąglone kształty, takie jak na kobietę
przystało, a jej zdecydowanie zbyt prześwitująca, letnia sukienka idealnie
uwydatniała te partie jej ciała. Severus nie mógł oderwać od niej wzroku, co
powoli zaczynali dostrzegać członkowie Zakonu oraz sama obserwowana. Objawiało
się to znaczącymi uśmieszkami członków Zakonu, chichotem McGonnagal i
zaróżowionymi policzkami Weasleyówny. Na szczęście, albo i nieszczęście dla
Severusa po jego dwóch stronach pojawili się bliźniacy.
- To jest Emma, Panie
Profesorze. - zagadnął go Fred... A może George? Severus nie rozróżniał ich.
- Tak, braciszku. Emma.
Ewentualnie Emily, ale nie "Panna Weasley" - dodał drugi z nich.
Severus wywrócił tylko oczami.
McGonnagal pokazała bliźniakom jakiś bliżej nie określony gest jednak oni
zrozumieli o co chodzi i parsknęli śmiechem. Po chwili jednak Fred odezwał się
:
- Nie sądzi Pan, Panie
Profesorze, że Emma...
- .. nam trochę wyrosła ? -
dokończył George.
Severus chrząknął tylko zbity
z tropu.
Czy oni czytają mi w myślach, do cholery?!
- Nie wydaje mi się... -
skłamał. - Dalej wygląda jak małolata, której nie karmią w domu.
Wszyscy obecni ryknęli gromkim śmiechem. Severus mierzył ich
tylko surowym wzrokiem. Dopiero teraz zauważył, że poza tym durnym starcem,
McGonnagal, Szalonookim, Molly, Arturem i bliźniakami są tu również jego
aktualni uczniowie - Potter, Granger oraz Ronald i Ginerwa Weasleyowie. Severus zaklął siarczyście w duchu, po czym
posłał Dumbledore'owi i McGonagall spojrzenie w stylu "Dobrze się bawicie?
Bo ja nie!".
Głupi stary plotkarz! Durna, stara swatka!
- A ty Weasley na co się
gapisz? - warknął na Rona, który z oczami wielkimi jak galeony patrzył na
Mistrza Eliksirów i swoją kuzynkę.
Harry, Ron, Hermiona i Giny natychmiast odwrócili wzrok przerażeni.
- Dalej cię to bawi? -
zaśmiała się Emma widząc reakcję uczniów mężczyzny. Severus od razu spiorunował
Emily wzrokiem.
- Na mnie to nie działa,
zapomniał pan? - przypomniała z triumfem Weasleyówna i słodko zatrzepotała
rzęsami. Snape aż się skrzywił od tej słodyczy. Przez chwilę wyglądał jakby
zjadł pół kilo cytryn, ale po chwili grymas jego twarzy nieco zmienił się. Był
zły? Nie, był wściekły.
- Dumbledore, co ona tu do
cholery robi?! - wrzasnął.
O tak... granat wybuchł i to
prosto w dłoni. Severus stracił panowanie nad sobą. Dyrektor jednak nie
potrafił mu odpowiedzieć na pytanie gdyż wybuch złości Mistrza Eliksirów
spowodował jeszcze większy atak śmiechu u niego.
- Tak się składa, że w ciągu
tych kilku lat zdążyłam zdobyć tytuł Mistrza Zaklęć i Uroków, których będę
nauczać w Hogwarcie. Moje zadanie to również pomoc przy tworzeniu eliksirów dla
Zakonu Feniksa... - oznajmiła
triumfująco.
To było już za wiele dla
Severusa. Mężczyzna opadł ciężko na jeden z foteli, nalał sobie szklankę
Ognistej Whisky i wypił całą jej zawartość za jednym razem.
- Powodzenia profesorze Snape
- powiedzieli chórem bliźniacy i poklepali po plecach byłego nauczyciela po
plecach z podłymi uśmieszkami wymalowanymi na twarzach.
- Bardzo kurwa śmieszne -
warknął Snape.
Tak sobie wędruję po blogach Bloggera i natrafiam na twój... z pełnym potencjału opowiadaniem o moim ukochanym Severusie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i nawet polubiłam :)
Nie mogę się jednak powstrzymać, żebyś zwróciła uwagę na takie błędy jak...
*"Severus jednym chlustem wypił całą zawartość szklanki". Powinno być haustem, bo chlust to gra karciana.
*"Odrazu na samo wspomnienie...". Ufam, że po prostu ominęłaś spację :).
*"Otrząśnij się, Debilu !". Nie mam pojęcia, czy to było zamierzone, ale 'debil' nie jest zwrotem grzecznościowym :) + przed znakami zapytania, bądź przed wykrzyknikiem nie daje się spacji.
*"Dumbeldore" no nie! i to niejeden raz! Dumbledore, Dumbledore, Dumbledore i jeszcze raz Dumbledore.
*Wtrąceń w nawiasach nie toleruję... ale może jest taka szkoła, co na to przyzwala.
*"Severus nie rozróżniał iuch." "...ale po chwili grym,as jego twarzy nieco zmienił się". Ach, ta klawiatura.
*"Czy oni czytają mi w myślach, do Cholery ?!", "Co ona tu robi, do Cholery ?!". Z małej, małej, małej!
*"Bardzo Kurwa śmieszne.". Od kiedy przekleństwa piszemy z wielkiej litery, co? :) Chociaż tu, nawet lepiej by wyglądał taki styl "Bardzo, kurwa, śmieszne.".
I swoje słowa, niezwiązane z opowiadaniem oddziel od niego, będzie wyglądać bardziej estetycznie. :)
Więcej twoich grzechów nie pamiętam, albo specjalnie ominęłam... ale to drobiazgi, głównie interpunkcja i powtórzenia.
Mam nadzieję, że nie obraziłaś się, że trochę błędów nawytykałam, bo cóż, nie każdy lubi krytykę (szczerze mówiąc, to chyba tylko ja lubię, jak ktoś mi wytyka błędy... ale to ja :D). Czekam na następną notkę. Możesz mnie poinformować, ale i tak dodałam cię do linków "Czytam" :)
Pozdrawiam,
http://lordofpersia.blogspot.com/
Ja nie mam problemów z krytyką. Wręcz przeciwnie. Cieszę się że "powytykałaś" mi błędy, bo będę mogła je poprawić i nie zrobić ich ponownie. Cieszę się także że opowiadanie przypadło ci do gustu, bo to pierwsze które piszę o Severusie i trochę się obawiałam jak wyjdzie. :)
UsuńPozdrawiam cieplutko i dziękuję,
Melka Zabini
To ja może jeszcze coś dodam do tej listy błędów: "Tak się siedzę że Pana widzę.". Podejrzewam, że miało być 'cieszę', a nie siedzę. Poza tym gdzieniegdzie pojawiły się niepotrzebne powtórzenia, które zburzyły konstrukcję zdania i jeszcze błędy interpunkcyjne.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takiego zgryźliwego Severusa. Ale trochę mnie zraził fakt, że inni tak bezkarnie się z niego naśmiewali. Nawet Dumbledore. Mimo wszystko przejdę do kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam
Magia jest tym czego nie wiesz
fajne ale wgl nic nie wiem o tej Emmie. może to się okazać ciekawe. nie mam zdania na ten temat. mhm... muszę chyba dalej czytać. narazie jestem zła bo czytałam kolejny wgl nie zrozumiqły dla mnie prolog i tu nie chodzi o Twój bo tak się tymi dwoma innymi zraziłam, że Twojego nie czytałam
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że masz (przepraszam za słownictwo, zazwyczaj na blogach nie klnę) zajekurwabisty talent! Jeszcze nikt, dosłownie NIKT (!) nie spowodował u mnie tego, że zaczynam się śmiać do monitora. Jasne, od czasu do czasu uśmiecham się przy różnych blogach, ale ten rozdział przebił wszystko.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, czy to przez tą muzykę, zaproponowaną przez ciebie, czy to przez Emmę, która wygląda na taką, co każdy w jej towarzystwie się uśmiecha, czy to przez ten twój talent, ale podziało. Zakochałam się w twoim blogu od pierwszego wejrzenia i biegnę czytać kolejny rozdział.
Masz talent!!!
Czytam bloga o 4 w nocy ten rozdział jest zajebisty :D ja tu normalnie że śmiechu leżę i nie wstaje :D
OdpowiedzUsuń