Oto i jest piętnastka. Miałam zwolnić z akcją romansową, ale nie do końca wyszło XD Bez zbędnego przedłużania zapraszam na rozdział. Planuje jakoś rozwinąć trochę kwestię Syriusza i jego rzekomej zdrady. Wyjaśnić tą relacje jakoś ich uczucia i jak to się zaczęło. Zastanawiam się czy ciekawi was ten wątek. Dajcie znać co myślicie. W ogóle dodałam wam dwie cudne piosenki. Polecam ogólnie.
Dochodziła druga w nocy. Na wielkim łóżku w ciemnej komnacie spał mężczyzna o ciemnych, lekko przydługich włosach muśniętych gdzie nie gdzie siwizną z lekko zarysowanymi mięśniami na nagim ciele. Zasłaniała go jedynie w okolicy pasa śnieżnobiała pościel. Na całym jego ciele odznaczały się nieliczne zbielałe już blizny, a na jego klatce piersiowej rozlane były ognistorude loki należące do leżącej obok niego nagiej kobiety. Jej biała skóra była delikatnie skropiona piegami na twarzy i ramionach bez ładu i symetrii niczym dzieło Pollocka. W odróżnieniu od mężczyzny nie spała, wdychała wpadające przez otwarte w komnacie okna rześkie powietrze letniej nocy. Jednak mimo spokoju i delikatnie poruszających się na wietrze firanek ona nie była spokojna i nie mogła się uspokoić. Myślała cały czas o swoim byłym nauczycielu, o jego reakcji na wieść o jej zaręczynach, o tym jak natychmiast się ulotnił po zebraniu Zakonu, o tym jak na nią usilnie starał się nie patrzeć. Martwiła się o niego. Zachowywał się ostatnio dziwnie. Na początku jak wróciła był wredny dla niej, potem miała wrażenie, że zbliżyli się do siebie i był dla niej jakby odrobinę łagodniejszy, jak go zabrała do miejsca gdzie powiesił się jej ojciec nie wyśmiał jej za tanie sentymenty, po prostu posiedział i pomilczał z nią. Nigdy nikogo tam nie zabrała, nawet Syriusza, ale poczuła, że Snape'a może i że nie wiedzieć czemu bardzo chce go tam zabrać. W zasadzie zaprowadzenie go tam było jednoznaczne z otworzeniem się przed nim całkiem, bo to miejsce było dla niej bardzo intymne i o wiele bardziej wstydliwe niż cos tak przyziemnego jak nagość, bo to było obnażenie jej duszy. Jednak nie była pewna czy zrozumiał, że tym gestem chciała mu pokazać jak ważny dla niej jest. W końcu miał duży wpływ w jej wychowanie, bo to z nim od jedenastego do siedemnastego roku życia spędzała najwięcej czasu i miał na nią w tych latach bardzo duży wpływ. Od bardzo dawna starała mu się to okazać, ale szło jej bardzo nieudolnie bo on zdawał się nie zauważać jej sygnałów, a kiedy zdobywała się na odwagę by mu to po prostu powiedzieć jak na przykład kiedy kończyła szkołę to on wszystko psuł. Tak samo teraz... Otworzyła się przed nim, pokazała mu jej miejsce w którym ukrywa się przed całym światem, a on nazwał ją praktycznie zaraz po tym dzieckiem, a kolejnego dnia wmawiał, że Syriusz ją zdradza, a potem się obraził, że mu nie wierzy i wyglądał jakby przez to, że ona uważa, że Syriusz jest jej wierny powiedziała, że on, Profesor Snape, z którym spędziła sporą część swojego życia nic dla niej nie znaczy. Jasne, mogła się mylić i mógł mieć po prostu zły humor, a nie pomyśleć, że nic dla niej nie znaczy, albo mogło to w zasadzie nic go nie obchodzić co ona o nim myśli, bo dla niego ona nic nie znaczyła, ale i tak było jej przykro, że nie potrafi wyrazić jak ważny dla niej jest tak żeby zrozumiał. Z Syriuszem było łatwiej, bo on po prostu wiedział, że dużo dla niej znaczy, poza tym mogła mu to przekazać fizycznie, z Draco miała pewne trudności, szczególnie kiedy rzadko się widywali, ale był przecież jej małym chłopczykiem i to jej traktowanie go jak dziecko ułatwiało przekazanie uczuć, jej kuzynostwo było na tyle podobne do niej, że po prostu rozumiało, a Snape? Nie wiedziała jak może mu to przekazać żeby zrozumiał i zaczynała się zastanawiać czemu teraz aż tak bardzo się tym przejmuje żeby Profesor wiedział że jest dla niej ważny. Ogólnie zaczęła jakieś dziwne odczucia mieć wobec niego. Najpierw to dziwne pragnienie żeby z nim spędzać jak najwięcej czasu, bo to poprawiało jej nastrój, potem ta silna potrzeba pokazania mu jej miejsca, a teraz ta potrzeba okazania mu jaki jest dla niej ważny i ta dziwna troska o to czemu się tak zmienił, czemu taki był dziwny na zebraniu i czy wszystko w porządku.
Emily ostrożnie wstała z łóżka starając się nie obudzić Syriusza, ubrała swoje leżące na posadzce figi w dinozaury, wyjęła najciszej jak mogła piżamowe spodenki i wysłużoną już koszulkę z logo Gryffindoru, która przez swoją długość zasłaniała spodenki więc teoretycznie nie miało to żadnego sensu, jednak Emmę nie obchodziło to wtedy bo po pierwsze musiała założyć pierwszą lepszą rzecz bo z każdą chwilą zwiększało się ryzyko, że Syriusz się obudzi, a po drugie nie szła na randkę tylko starała się niepostrzeżenie przemknąć przez Hogwart więc jej outfit nie był za specjalnie istotny. Założyła więc na nogi swoje "cichobiegi" jak nazywała swoje antypoślizgowe kapcie przypominające nieco baletki i ruszyła na misję niczym rasowa tajna agentka.
Hogwart w świetle księżyca zdecydowanie nie wyglądał przyjaźnie. Przypominał jej wielkie nawiedzone zamczysko. Zimne i puste. Słyszała każdy, nawet najmniejszy szmer, czuła się jak małolata przemykająca się do chłopców z innego domu na imprezę. Tylko że ona miała wymówkę... "'Usłyszałam jakieś głosy w mojej komnacie i chciałam sprawdzić czy czasem jakieś dzieciaki się nie szwendają po korytarzach" - powtarzała sobie w głowie. Wreszcie, po licznych schodach prowadzących w dół i jeszcze bardziej w dół w głąb lochów dotarła do wielkich dębowych drzwi z tabliczką z napisem "Profesor Severus Snape". Zapukała. Jeszcze raz. I kolejny. Cisza. Już chciała odejść uznając, że śpi ale nagle usłyszała dźwięk tłuczonego szkła i natychmiast wbiegła do gabinetu. Zastała Mistrza Eliksirów leżącego na posadzce na potłuczonym szle laboratoryjnym.
- Dobry Merlinie! - pisnęła tylko i podbiegła do Severusa. Gdy już była bliżej poczuła bardzo intensywny zapach alkoholu jednak była tak przerażona, że w potłuczonym szkle kiedy było jeszcze całe mógł być wrzątek albo jakiś trujący eliksir, że na razie nie zastanawiała się nad tym. Niestety była na tyle głupia, że nie zabrała różdżki ze swojej sypialni więc z ogromnym wysiłkiem zabrała Snape'a z niebezpieczniej przestrzeni.
- Wesley? - wybełkotał mężczyzna.
Emily nawet nie zwróciła na to uwagi tylko zaczęła gorączkowo oglądać leżącego głową na jej kolanach mężczyznę, kiedy nie stwierdziła na jego skórze nic podejrzanego poza odrobiną krwi i szkłem odłożyła jego głowę na posadzkę i podeszła zobaczyć szkła czy na pewno nie było na nich nic. Wyglądało na to, że potłuczone szkło było świeżo umyte. Ulżyło jej.
- Nie ruszaj się do cholery! - krzyknęła na Severusa który zaczynał próbować się bardzo nieudolnie podnieść. Podeszła do niego i z ogromnym trudem udało jej się go posadzić na krześle.
- Mogę wiedzieć co tu się do cholery stało? - syknęła na niego wściekła. Dokładnie czuła że to od niego pochodzi smród alkoholu, który to by tak intensywny jakby Profesor Snape wykąpał się w wódce przed chwilą.
- N....No booo.... Pukwanie. Chciałem... Uhhhh... Daj mi moment. Yyyyyy... Chciałeeeeem..... - bełkotał mężczyzna usilnie próbując sobie przypomnieć co chciał.
Emily zaczęły szczypać oczy i zbierać się w nich powoli łzy. Dobrze wiedziała, że Snape ma problemy z alkoholem i często jako uczennica zastawała go w różnym stanie i musiała go taszczyć do łóżka żeby nie spał w fotelu, ale nigdy jeszcze nie widziała go nawet w połowie takim stanie jak teraz. W pewien sposób czuła się winna za to bo rozpił się tak i zaczął doprowadzać do takiego stanu kiedy była w Rumunii. Czuła się podle że jej tu nie było i nie zapobiegła temu jakoś, mimo że jej mózg mówił jej jak bardzo jest to bez sensu bo nie mogła przecież cały czas przy nim być, poza tym to on nawet się z nią nie chciał pożegnać ostatniego dnia jej szkoły, ale to nic nie zmieniało. Dusiło ją poczucie winy.
- Chciał Pan mi otworzyć? - spytała już łagodnie, lekko drżącym głosem. To by wszystko wyjaśniało, bo potłuczone szkło kiedy jeszcze było w całości stało na pułce która była po drodze między fotelem koło którego leżała jedna pusta butelka po Ognistej a gruga odkręcona i tylko w połowie pełna, a drzwiami, więc musiał się zatoczyć i oprzeć o półkę z czystym szkłem laboratoryjnym jak starał się otworzyć drzwi.
Pijany w sztok Severus kiwnął jej głową na potwierdzenie i prawie spadł przy tym z krzesła, ale na szczęście Emily złapała go wystarczająco szybko. Przeklinała się za to że nie ma różdżki ze sobą.
- Teraz niech się Pan skupi... Musi mi Pan pomóc - mówiąc to podeszła do jednej z półek z książkami, wymacała z jej boku klamkę i otworzyła przejście prowadzące do sypialni Mistrza Eliksirów po czym podeszła szybko do niego żeby nie spadł znowu z krzesła. - Jak policzę do trzech to spróbuje Pan wstać i musimy razem dojść do łóżka. Dobrze? Da Pan radę?
- Mhm... - wybełkotał mężczyzna.
Emily nie była dobrej myśli ale jakoś musiała mu powyjmować to szkło, a na krześle było to niemożliwe, bo nie był w stanie na nim samodzielnie siedzieć, a do łóżka musiała go przenieść i tak.
- Raz... - Emily kucnęła i przełożyła sobie rękę swojego byłego nauczyciela przez kark - Dwa... I uwaga... trzy.
Jakimś cudem z pomocą Nietoperza obijając się o ściany dotarli do łóżka na którym też go położyła.
- Niech Pan się nie rusza, Profesorze
Dziewczyna znalazła wodę utlenioną, pęsetę i gazy w metalowej puszce obok biurka w której Severus zawsze trzymał podstawowe produkty medyczne.
- Jak się Pan czuje? Będzie Pan wymiotował? - zapytała z wyraźną troską w głosie.
- Fenomenalnie, Wesley... Cudownie - wybełkotał w odpowiedzi.
Dziewczyna westchnęła, poszła do łazienki i wzięła dużą miskę, którą postawiła obok łóżka. Jej miejsce w łazience odkąd opuściła Hogwart nie zmieniło się.
- W razie czego to tu po prawej ma Pan miskę - poinformowała mężczyznę. Przykucnęła przy łóżku i zaczęła wyciągać z ciała Severusa widoczne odłamki szkła. Gdyby był w swoim surducie byłoby o wiele mniej zadrapań, ale najwyraźniej zdjął go w trakcie imprezy, bo był tylko w bardzo cienkiej bawełnianej czarnej koszuli i spodniach. Jednak szkieł nie było dużo a kawałki nie były bardzo duże i wbite głęboko pod skórę. Innymi słowy Profesor Snape miał więcej szczęścia niż rozumu. Największy kawałek był w dłoni.
- Teraz może trochę zaboleć - oznajmiła i jednym szybkim ruchem wyjęła największy kawałek szkła który był porównywalnej wielkości co mały motyl. Severus jęknął przy tym cicho.
- Trzeba było tyle nie pić to by nie bolało - warknęła niezbyt przyjaźnie Emily.
Nalała na jedną gazę trochę wody utlenionej i odkaziła ranę Mistrza Eliksirów na wewnętrznej stronie dłoni. Syknął cicho z bólu.
Emily wtedy zdała sobie sprawę, że po pierwsze jej były nauczyciel pod ubraniem może mieć jeszcze jakieś szkło, a po drugie musi to wszystko mu przemyć, bo inaczej może mu się wdać zakażenie. Wtedy poczuła jak dłoń jej byłego nauczyciela której nie zdążyła puścić zamyka się na jej dłoni. Była jak spetryfikowana. Snape nigdy jej nie dotykał. Zdecydowanie unikał jakiegokolwiek, nawet najmniejszego kontaktu fizycznego, a co dopiero mówić o trzymaniu jej za rękę. Z resztą nie trzyma się tak po prostu ludzi za rękę, do cholery!
Emily nie miała pojęcia co ze sobą zrobić, jak zareagować na coś tak niespodziewanego. Spojrzała na niego pytająco.
- Nie zostawiaj mnie... - wymamrotał Severus na wpół śpiąc.
Wesleyówna chyba dostała zawału.Jak wcześniej była zagubiona to teraz czuła się jak wrzucona nagle z ulicy do ogromnego gęstego lasu.
- P-Profesorze Snape... Muszę panu jeszcze odkazić te zadrapania po szkle... - wydukała.
- Mhmmm... - wymruczał tylko mężczyzna z błogim wyrazem twarzy prostując się na łóżku i ściskając mocniej jej dłoń po czym jego uścisk na jej dłoni zelżał do minimum. Dziewczyna głośno przełknęła ślinę i usiadła obok swojego byłego nauczyciela na łóżku i zaczęła rozpinać guziki jego koszuli. Ręce jej się niesamowicie trzęsły. Czuła jakby robiła coś okropnie złego i niemoralnego. A gdyby ktoś tu nagle wszedł i to zobaczył? Kto by jej uwierzył co naprawdę robi? A co jeśli Syriusz się obudzi? Co jeśli ją tu znajdzie? Ze wszystkich niewygodnych i krępujących sytuacji które ta dziewczyna przyciągała jak magnes ta była zdecydowanie najgorsza.
Profesor Snape jednak zdawał się poczuć lepiej a zaistaniała sytuacja zdawała mu się zupełnie nie przeszkadzać. Uśmiechał się cały czas delikatnie z przymkniętymi oczami kiedy dziewczyna rozpinała mu koszulę. Kiedy doszła do ostatniego guzika który był naprawdę nisko bo już nieco poniżej paska od spodni jej policzki były w kolorze szkarłatu. Sam fakt co robiła wystarczał żeby była zawstydzona, a zadowolone pomrukiwania które wydawał z siebie Profesor Snape wcale nie pomagały, tak samo jak fakt, że im niżej była z tymi guzikami tym bardziej rozporek wydawał się być dla niego mniej wygodny. Była tak zawstydzona, że miała ochotę się popłakać. Podniosła do góry rozpiętą część materiału koszuli żeby przy odpinaniu ostatniego guzika nie dotknąć go tam gdzie on widocznie chciał żeby to zrobiła.
On jest pijany.... Po prostu bardzo pijany.... Nawet cię prawie nie rozpoznał. Przewrócił się o własne nogi przecież, a ty starasz się tylko zapobiec zakażeniu - powtarzała sobie w kółko.
Gdy poradziła sobie z guzikami zdjęła z niego koszulę obracając go na bok. Tedy zobaczyła całą siatkę blizn na jego plecach. Nie było to kilka blizn na całym ciele, jego plecy praktycznie całe składały się z gęstej siatki blizn. Większość była już zbielała ale były też takie dość świeże. Delikatnie przejechała po jednej z nich palcem. Poczuła gulkę która staje jej w przełyku i znów zaczęły piec ją oczy od zbierających się w nich łez. Nie mogła na to patrzeć. Obróciła go z powrotem na plecy. Nalała wody utlenionej na gazę i zaczęła powoli czyścić miejsca po szkłach. Jak przypuszczała były to bardziej zadrapania niż faktyczne rany więc poszło jej stosunkowo szybko i niezbyt boleśnie co wywnioskowała po tym, że jej były nauczyciel tylko odrobinę się krzywił.
Już prawie kończyła, kiedy Severus położył jej rękę na kolanie i zaczął ją delikatnie głaskać. Znów poczuła jakby dostała zawału. Serce zaczęło walić jej jak młotem, a oddech zrobił się nierówny, a jej policzki znów zapłonęły czerwienią. Drżącymi dłońmi kontynuowała oczyszczanie ran pragnąc skończyć jak najszybciej. Jednak po chwili ręce przestały jej się trząść i uspokoiła się całkiem i gdzieś tam bardzo ale to bardzo głęboko uznała że to całkiem przyjemne. Syriusz nigdy nie okazywał jej specjalnie dużo czułości, zazwyczaj musiała mu powiedzieć żeby ją przytulił, sam z siebie niezwykle rzadko to robił, a teraz kiedy widywali się tak rzadko to prawie wcale. Nie pamiętała kiedy ostatnio ktoś ja pogłaskał albo przytulił, ale tak sam a nie, że ona go przytuliła.
- Weasley... - wymamrotał na wpół śpiąc Severus.
- Tak, Panie Profesorze? - wyszeptała patrząc na niego.
- Nie zostawiaj mnie... Proszę - wymamrotał ledwo słyszalnie.
- Nie zostawię. Obiecuję... - odpowiedziała po cichu.
Mistrz Eliksirów delikatnie się uśmiechnął na te słowa i ten uśmiech zdecydowanie nie był ironiczny.
Co ja z nim mam... - pomyślała, a w tym czasie Severus zdążył już zasnąć.
Emily przykryła swojego byłego nauczyciela kołdrą, jego koszulę zaniosła do łazienki, posprzątała szkło, wyrzuciła razem z nim pustą butelkę, postawiła koło łóżka Snape'a jak zawsze dużą szklankę wody i jego eliksir na kaca, który jak zauważyła był ostatni więc ostatnio często musiał go potrzebować. Bardzo ją to zasmuciło. Podeszła do niego na odchodne, poprawiła kołdrę. Wyglądał tak spokojnie kiedy spał. Pogłaskała go delikatnie po policzku i pocałowała w czoło.
- Dobranoc, Profesorze Snape - szepnęła i wyszła z komnat Mistrza Eliksirów.
Jak najszybciej udała się do swojej sypialni. Kiedy kładła się z powrotem do łóżka Syriusz się przebudził.
- Mhmmmm.... Gdzie byłaś..? - wymamrotał ledwo zrozumiale.
- Jeden drugoroczniak wymiotował i musiałam go zaprowadzić do Pomfrey i jej pomóc się nim zająć - wypaliła bez najmniejszego zająknięcia. Co zaskoczyło ja sama.
- Mhmmm... - wymamrotał tylko Black, objął Emily "na łyżeczkę" i poszedł dalej spać.
A Ruda poczuła jak leniwie spływa jej łza po policzku. Nie umiała tego wyjaśnić ale czuła się jakby zrobiła coś okropnego, a to, że okłamała Syriusza pierwszy raz w życiu wcale nie pomagało.
- Trzeba było tyle nie pić to by nie bolało - warknęła niezbyt przyjaźnie Emily.
Nalała na jedną gazę trochę wody utlenionej i odkaziła ranę Mistrza Eliksirów na wewnętrznej stronie dłoni. Syknął cicho z bólu.
Emily wtedy zdała sobie sprawę, że po pierwsze jej były nauczyciel pod ubraniem może mieć jeszcze jakieś szkło, a po drugie musi to wszystko mu przemyć, bo inaczej może mu się wdać zakażenie. Wtedy poczuła jak dłoń jej byłego nauczyciela której nie zdążyła puścić zamyka się na jej dłoni. Była jak spetryfikowana. Snape nigdy jej nie dotykał. Zdecydowanie unikał jakiegokolwiek, nawet najmniejszego kontaktu fizycznego, a co dopiero mówić o trzymaniu jej za rękę. Z resztą nie trzyma się tak po prostu ludzi za rękę, do cholery!
Emily nie miała pojęcia co ze sobą zrobić, jak zareagować na coś tak niespodziewanego. Spojrzała na niego pytająco.
- Nie zostawiaj mnie... - wymamrotał Severus na wpół śpiąc.
Wesleyówna chyba dostała zawału.Jak wcześniej była zagubiona to teraz czuła się jak wrzucona nagle z ulicy do ogromnego gęstego lasu.
- P-Profesorze Snape... Muszę panu jeszcze odkazić te zadrapania po szkle... - wydukała.
- Mhmmm... - wymruczał tylko mężczyzna z błogim wyrazem twarzy prostując się na łóżku i ściskając mocniej jej dłoń po czym jego uścisk na jej dłoni zelżał do minimum. Dziewczyna głośno przełknęła ślinę i usiadła obok swojego byłego nauczyciela na łóżku i zaczęła rozpinać guziki jego koszuli. Ręce jej się niesamowicie trzęsły. Czuła jakby robiła coś okropnie złego i niemoralnego. A gdyby ktoś tu nagle wszedł i to zobaczył? Kto by jej uwierzył co naprawdę robi? A co jeśli Syriusz się obudzi? Co jeśli ją tu znajdzie? Ze wszystkich niewygodnych i krępujących sytuacji które ta dziewczyna przyciągała jak magnes ta była zdecydowanie najgorsza.
Profesor Snape jednak zdawał się poczuć lepiej a zaistaniała sytuacja zdawała mu się zupełnie nie przeszkadzać. Uśmiechał się cały czas delikatnie z przymkniętymi oczami kiedy dziewczyna rozpinała mu koszulę. Kiedy doszła do ostatniego guzika który był naprawdę nisko bo już nieco poniżej paska od spodni jej policzki były w kolorze szkarłatu. Sam fakt co robiła wystarczał żeby była zawstydzona, a zadowolone pomrukiwania które wydawał z siebie Profesor Snape wcale nie pomagały, tak samo jak fakt, że im niżej była z tymi guzikami tym bardziej rozporek wydawał się być dla niego mniej wygodny. Była tak zawstydzona, że miała ochotę się popłakać. Podniosła do góry rozpiętą część materiału koszuli żeby przy odpinaniu ostatniego guzika nie dotknąć go tam gdzie on widocznie chciał żeby to zrobiła.
On jest pijany.... Po prostu bardzo pijany.... Nawet cię prawie nie rozpoznał. Przewrócił się o własne nogi przecież, a ty starasz się tylko zapobiec zakażeniu - powtarzała sobie w kółko.
Gdy poradziła sobie z guzikami zdjęła z niego koszulę obracając go na bok. Tedy zobaczyła całą siatkę blizn na jego plecach. Nie było to kilka blizn na całym ciele, jego plecy praktycznie całe składały się z gęstej siatki blizn. Większość była już zbielała ale były też takie dość świeże. Delikatnie przejechała po jednej z nich palcem. Poczuła gulkę która staje jej w przełyku i znów zaczęły piec ją oczy od zbierających się w nich łez. Nie mogła na to patrzeć. Obróciła go z powrotem na plecy. Nalała wody utlenionej na gazę i zaczęła powoli czyścić miejsca po szkłach. Jak przypuszczała były to bardziej zadrapania niż faktyczne rany więc poszło jej stosunkowo szybko i niezbyt boleśnie co wywnioskowała po tym, że jej były nauczyciel tylko odrobinę się krzywił.
Już prawie kończyła, kiedy Severus położył jej rękę na kolanie i zaczął ją delikatnie głaskać. Znów poczuła jakby dostała zawału. Serce zaczęło walić jej jak młotem, a oddech zrobił się nierówny, a jej policzki znów zapłonęły czerwienią. Drżącymi dłońmi kontynuowała oczyszczanie ran pragnąc skończyć jak najszybciej. Jednak po chwili ręce przestały jej się trząść i uspokoiła się całkiem i gdzieś tam bardzo ale to bardzo głęboko uznała że to całkiem przyjemne. Syriusz nigdy nie okazywał jej specjalnie dużo czułości, zazwyczaj musiała mu powiedzieć żeby ją przytulił, sam z siebie niezwykle rzadko to robił, a teraz kiedy widywali się tak rzadko to prawie wcale. Nie pamiętała kiedy ostatnio ktoś ja pogłaskał albo przytulił, ale tak sam a nie, że ona go przytuliła.
- Weasley... - wymamrotał na wpół śpiąc Severus.
- Tak, Panie Profesorze? - wyszeptała patrząc na niego.
- Nie zostawiaj mnie... Proszę - wymamrotał ledwo słyszalnie.
- Nie zostawię. Obiecuję... - odpowiedziała po cichu.
Mistrz Eliksirów delikatnie się uśmiechnął na te słowa i ten uśmiech zdecydowanie nie był ironiczny.
Co ja z nim mam... - pomyślała, a w tym czasie Severus zdążył już zasnąć.
Emily przykryła swojego byłego nauczyciela kołdrą, jego koszulę zaniosła do łazienki, posprzątała szkło, wyrzuciła razem z nim pustą butelkę, postawiła koło łóżka Snape'a jak zawsze dużą szklankę wody i jego eliksir na kaca, który jak zauważyła był ostatni więc ostatnio często musiał go potrzebować. Bardzo ją to zasmuciło. Podeszła do niego na odchodne, poprawiła kołdrę. Wyglądał tak spokojnie kiedy spał. Pogłaskała go delikatnie po policzku i pocałowała w czoło.
- Dobranoc, Profesorze Snape - szepnęła i wyszła z komnat Mistrza Eliksirów.
Jak najszybciej udała się do swojej sypialni. Kiedy kładła się z powrotem do łóżka Syriusz się przebudził.
- Mhmmmm.... Gdzie byłaś..? - wymamrotał ledwo zrozumiale.
- Jeden drugoroczniak wymiotował i musiałam go zaprowadzić do Pomfrey i jej pomóc się nim zająć - wypaliła bez najmniejszego zająknięcia. Co zaskoczyło ja sama.
- Mhmmm... - wymamrotał tylko Black, objął Emily "na łyżeczkę" i poszedł dalej spać.
A Ruda poczuła jak leniwie spływa jej łza po policzku. Nie umiała tego wyjaśnić ale czuła się jakby zrobiła coś okropnego, a to, że okłamała Syriusza pierwszy raz w życiu wcale nie pomagało.
****
Emma musiała przyznać, że głównie podczas pobytu w Rumunii brakowało jej zatłoczonej Wielkiej Sali w czasie śniadania. Brakowało jej głośnych rozmów naokoło i śmiechów od rana, bo Charlie i jego żona wstawali później od niej i jadała zazwyczaj sama, a później gdy poznała Syriusza to tylko z nim. Jednak nawet śniadanie w atmosferze radosnego podniecenia jakie panowało wśród uczniów nie mogło jej poprawić dzisiaj humoru. Nie mogła się pozbyć z głowy wszystkiego co się wczoraj przydarzyło.
- Coś się stało, Emily? - z rozmyślań wyrwał ją głos Profesora Slughorna.
- Yyyy... N-nie. Nic - odparła wymuszając na sobie uśmiech.
- To zostaw tego biednego gofra, bo nic ci nie zrobił - odparł łagodnie wskazując wzrokiem na talerz młodej nauczycielki.
Emily dopiero teraz zauważyła, że potargała gofra którego miała zamiar zjeść na mikroskopijne kawałki.
- Ummm... Tak, to prawda - posłała znów nauczycielowi wymuszony uśmiech i dołożyła resztkę gofra która miętosiła w ręce.
- Nie stresuj się tak. Będzie dobrze. W razie czego służę pomocą - uśmiechnął się do niej pokrzepiająco.
Tak. Nie zmrużyła oka w nocy, miała cienie pod oczami z niewyspania, lekko zapuchnięte powieki od płaczu, a przez wydarzenia z wczorajszej nocy nie wiedziała jak ma spojrzeć w oczy Snape'owi, z którym musi współpracować i na dodatek męczyły ja jakieś dziwne myśli i wyrzuty sumienia. Nie ma co. Idealny pierwszy dzień. Czy może być lepiej?
Ledwo o tym pomyślała przeklęła się w myślach, bo do Wielkiej Sali wpadł Mistrz Eliksirów. On zdecydowanie wyglądał gorzej od niej. Pod jego oczami malowały się dwie wielkie fioletowe podkowy a reszta jego twarzy była biała, lekko wpadająca w zieleń. Brwi miał ściągnięte, a zęby zaciśnięte. Wyglądało na to ze zdecydowanie nie jest w humorze.
- Dobry Merlinie. Co się stało, Severusie? - Slughorn wywalił oczy na widok Snape'a siadającego kolo niego.
- Nie przypominam sobie momentu kiedy zostałeś moją matką, Horacy - warknął.
Nalał sobie kawy i dolał do niej zawartość fiolki którą Emily zostawiła mu kolo łóżka. Musiało być naprawdę źle. Emily znała ten trik. Eliksir dodawało się do czegoś z kofeiną i cukrem żeby polepszyć jego działanie.
- Z wczoraj chyba ogólnie nie wiele pamiętasz.. Prawda? - spytał rozbawiony Ślimak który zrozumiał po eliksirze czemu Severus wygląda jak wygląda.
- Bardzo kurwa śmieszne - warknął Severus i sięgnął po cukier stojący naprzeciwko Weasley usilnie się na nią nie patrząc.
Emily zamarła. A co jeśli on pamięta jednak i dlatego na nią nie patrzy? Miała ochote jak najszybciej stamtąd uciec, jednak Profesor Slughorn miał inne plany.
- Severusie, Emily nie mogła spać w nocy, bo się biedna stresowała pierwszym dniem. Zobacz jaka biedna... - wskazał mu ruchem głowy na Rudą, ale Nietoperz ani myślał na nią spojrzeć. Pił kawę z eliksirem i cukrem patrząc się prosto przed siebie na drzwi Wielkiej Sali.
- Może jakieś rady jak przetrwać pierwszy dzień? Bo mój był tak dawno ze już nawet nie pamiętam - zażartował Slughorn.
Severus dalej milczał sącząc swoją kawę z niesmakiem na twarzy. Zapanowała niezręczna cisza, podczas której Emily spuściła wzrok zawstydzona i zaczęła maltretować kolejnego gofra. Gdy Snape skończył, odstawił kubek i powiedział:
- Nie daj się zjeść tym małym pijawkom.
Po czym odwrócił się i spojrzał na ułamek sekundy Emily w oczy. Następnie wstał i wyszedł z Wielkiej Sali szybkim krokiem.
Dziewczyna kompletnie nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. Z resztą prawdopodobnie jak siedzący kolo niej mężczyzna, który kompletnie nie rozumiejąc co tu się wyprawia po chwili milczenia stwierdził "Ja już jestem na to chyba za stary..."
Ruda postanowiła wiec kolejnego gofra nie zmasakrować tylko zjeść jak człowiek. Sięgnęła wiec po dżem morelowy. Nie wiedziała nawet ze cały czas ze stołu Gryffindoru przygląda jej się jeden chłopiec w okularach.
- Harry!
- Ummm... Tak? - spytał wyrwany z obserwacji Potter.
- Pytałam cię o coś - fuknęła niezadowolona Hermiona
- Emmm Możesz powtórzyć? Byłem zajęty...
- Co może być ważniejszego niż pytanie jakie przedmioty wybierasz?
- Emily. Panna Weasley znaczy się.
- Nie rozumiem... - Hermiona zmarszczyła brwi.
Nawet Ron przerwał jedzenie.
- Mów jaśniej - zażądał wycierając sobie usta rękawem szaty
- Wczoraj nie mogłem spać i wyjąłem mapę Huncwotów.
- No i co to ma wspólnego z Emmą? - Ron ściągnął brwi w zamyśleniu.
- To że widziałem ją jak idzie o 2 w nocy do lochów. Do gabinetu Snape'a.
- No i co z tego? Nie wiem czy pamiętasz, ale oni pracują razem dla Zakonu - odparła od razu Hermiona.
- W sypialni Snape'a pracują dla Zakonu? To ciekawe.
- Co ty mówisz?! - wypalił Ron.
- Ciszeeeej - mruknął Harry.
- Przecież mówiłeś, że poszła do jego gabinetu - zauważyła Gryffonka ściszając ton do szeptu. Złote trio nachyliło się ku sobie konspiracyjnie.
- Sypialnia Snape'a na mapie jest zaraz obok jego gabinetu. Przyszła do jego gabinetu, wpuścił ja, byli chwile w gabinecie a po chwili przenieśli się do jego sypialni...
- Stop stop. Emily. Przecież ona by nie... Oboże... Ochydaaaaa... Ale że Snape. O mamo.. Fuuuj - Ron spojrzał na swoja kuzynkę, zrobił się zielonkawy na twarzy i aż się wzdrygnął. - To obrzydliwe....
- Ron. Uspokoj się. Przecież nie ma żadnych dowodów - ofuknęła go jego przyjaciółka.
- Ale ja to sobie wyobraziłem właśnie w mojej głowie - łkał Rudy po czym wzdrygnął się.
- To jeszcze nie koniec - kontynuował Harry. - Założyłem pelerynę i poszedłem tam. Co ciekawe spokojnie jesteś w stanie usłyszeć co się dzieje w gabinecie ale na sypialnie są rzucone jakieś zaklęcia i co byś nie zrobił nie usłyszysz co się tam dzieje. Nawet jak jesteś w gabinecie tak jak ja wczoraj.
- To może nie jest tak jak myślimy... - wydukał Weasley z nadzieją.
- Myślę ze jest gorzej - odparł poważnie Chłopiec-Który-Przeżył. - Myślę że Panna Weasley szpieguje ze Snapem dla Voldemorta - wyszeptał.
- Teraz już się zagalopowałeś Harry - skarciła przyjaciela Panna Granger nie wierząc, że był w stanie coś takiego wymyślić.
Ron ze zniesmaczonego zmienił się we wściekłego. Na Harrego oczywiście. Można było wiele powiedzieć o jego kuzynce, był w stanie nawet uwierzyć w potajemny romans ze Snapem, choć było to maksymalnie obrzydliwe, ale Emma nie jest i nigdy nie była szpiegiem!
Ron ze zniesmaczonego zmienił się we wściekłego. Na Harrego oczywiście. Można było wiele powiedzieć o jego kuzynce, był w stanie nawet uwierzyć w potajemny romans ze Snapem, choć było to maksymalnie obrzydliwe, ale Emma nie jest i nigdy nie była szpiegiem!
- Wczoraj wyjątkowo Dumbledore pozwolił Syriuszowi przenieść się do Hogwartu chociaż jest już chroniony. Tylko na jedną noc z okazji ich... zaręczyn - wycedził ostatnie słowo z nie małym obrzydzeniem. - A ona o drugiej nagle go zostawiła w swojej sypialni i poszła do Snape'a u którego spędziła dwie godziny. Jest to co najmniej podejrzane. A dzisiaj? Widzieliście? Unikali swojego spojrzenia. Na dodatek... - zaczął Harry jednak nie dane było mu skończyć.
- Harry. Sam się nakręcasz. Czy ty się słyszysz w ogóle? - spytała z oburzeniem Hermiona.
- Moja kuzynka nie jest i nigdy nie była szpiegiem - wycedził przez zęby Ron po czym wstał i wyszedł bez słowa pożegnania z Wielkiej Sali.
W końcu nadrobiłam wszystko, uff było warto :D. Lol, nieźle wymyśliłaś z zaręczynami, choć zwiazek Em i Syriusza przechodzi jak dla mnie fazę telenowelki i trochę pachnie dramą x.x Zwłaszcza, że raczej wszyscy wiemy, że i tak go rzuci dla Sevcia hihihi. Podoba mi się charakter Harrego, zwłaszcza, że nie od razu oskarża ich o współżycie tylko o wspólpracę, to takie hm... bardziej prawdziwe :D
OdpowiedzUsuńTylko powiem ci, uczepię się tego upicia. Tzn. porzucając upojenie dla upojenie, czyli schlania się dla samej przyjemności, to myślę, że normalnie Sevcio miałby gdzieś pod ręką odtrutkę błyskawiczną na alkohol i wcale by się tak nie zataczał. No chyba, że o to mu chodziło. (bo ja niestety należę do grona zawiedzionych, którzy wierzą w Mistrza Eliksirów i wciąż nie możemy uwierzyć, że nie przygotował się na spotkanie z Voldemortem gdy Nagini go dziabnął x.x).
Ogólnie rozdział bardzo fajny i płynny, wciąż mi się ciebie przyjemnie czyta, także bardzo się cieszę, że charakter ci się nie zmienił a nawet mniej literówek masz~!
Pozdrawiam,
ja.
Hej ja, to znowu ja!
UsuńChciałam tylko dodać, że ta rada końcowa Severusa dla Emily jest świetna! Lakoniczna ale z dumą i mocą charakterystyczna dla Sevcia! Czasem zmieniasz jego charakter, jak to w ff, i nieźle ci wychodzi, ale ten mały fragment naprawdę mnie zachwycił. No i te unikanie kontaktu z Emcia też zacnie wyszło :3