wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 12


Dwunastaka. Jest to rozdział z przeprosinami. Macie rację. Dodaję rozdziały zdecydowanie za wolno i chaotycznie, a na dodatek cały czas nie jestem z nich zadowolona. Mam wrażenie że są coraz gorsze... Dlatego czytam je tyle razy i nie mogę się przemóc żeby je dodać, bo czuję że są poniżej poziomu. Ten jest dość chaotyczny, ale chyba w miarę trzyma się kupy. Mam przynajmniej taką nadzieję. Znam go chyba na pamięć. Zapraszam więc i jak coś to krzyczcie, że beznadzieja.




Ginny obudzili rano jej bracia. Kubeł zimnej wody to było to czym od skończenia szkoły bliźniacy witali swoje młodsze rodzeństwo co roku, pierwszego września. 
- Do szkoły czas wstać! - krzyczeli ze śmiechem bliźniacy.
Ruda tak bardzo nie chciała otwierać oczu... Nie chciała się rozstawać ze swoim kochanym, ciepłym łóżeczkiem. Jednak teraz już i tak nie było takie ciepłe, a ona sama była cała mokra. Łóżko straciło przez jej braci cały swój urok. jednak choćby tylko ze względu na swoją upartość wciąz udawała, że mimo wszystko dalej śpi.
Usłyszała czyjś pisk i jęknięcie świeżo obudzonej Hermiony.
- Fred! Ty mała gnido! - krzyknęła Emily, jednak w jej głosie dało się wyczuć rozbawienie. Ginny wiedziała jak bardzo kocha Hogwart, pamiętała jak zawsze cieszyła się, że tam wreszcie jedzie. Teraz zapewne też się cieszyła, że tam wraca. - Zaraz cię dopadnę! Ja ci się pooblewam wodą!
- O Merlinie! Tak się boję... George ratuj mnie! - zachichotał Fred.
- Co nam zrobisz? Zawołasz Syriusza? 
- O! A może Severusa?! - droczyli się z nią.
Ginny nie widziała miny kuzynki, ale mogła sobie ją wyobrazić. Uderzyli w czuły punkt.
Z resztą tupot i śmiechy bliźniaków jakie po chwili usłyszała upewniły ją w przekonaniu, że Emily nie odpuściła im tego.
Gdy było ich coraz mniej słychać, co oznaczało, że zbiegli na dół Gryfonka otworzyła leniwie oczy.
Spojrzała na zegarek. Zostały im zaledwie dwie godziny do odjazdu pociągu. Pewnie jak zwykle się spóźnią.
Przeniosła wzrok na Hermionę, która wycierała swoją twarz ręcznikiem.
Ona myślała, że tego nie wie, ale Ginny widziała, że coś jest inaczej, że coś się w Hermionie zmieniło. Rano była jakaś taka nieprzytomna, była jakby w innym świecie. Inaczej też zachowywała się wobec Rona. Miała jakby do niego większy dystans. Jakby przestało jej na nim zależeć. Jeszcze w czerwcu opowiadała jej jaka to jest na siebie zła, że nie umie mu pokazać jak bardzo jej na nim zależy, że zachowuje się jak ona z Harrym, a teraz? Co się zmieniło?

Wredna tleniona fretka... - podpowiadał jej umysł, ale ona nie chciała w to wierzyć. 

Hermiona była inteligentną i silną dziewczyną. Ginny nie mogła sobie wyobrazić tego żeby jej przyjaciółka mogła się zacząć zachowywać jak Pansy, Astoria, czy inna mizdrząca się do tego dupka idiotka. Przecież on ją tyle razy skrzywdził, tyle razy nazwał Szlamą, tyle razy dokuczał jej przyjaciołom... Jak mogła o tym zapomnieć? Jednak z drugiej strony widziała jak na niego patrzyła, słyszała jak wymykała się nocą żeby obok niego siedzieć, kiedy był ranny... Sama już nie wiedziała, czy to możliwe, że chodzi o Malfoya.
Ale wiedziała jedno. Musi ją przed nim chronić. Przecież to Ślizgon! Na dodatek Malfoy!
Nawet jakby on też się nią zainteresował, bo miłość jest uczuciem w jego przypadku niemożliwym, to jest więcej niż pewne, że wszystko skończy się tragicznie. Na dodatek zbliża się wojna. Ta glizda na pewno stanie po stronie swojej porypanej rodzinki i Voldemorta. Tragedia murowana.
- Porypani ci moi bracia, co? - spytała Ginny chcąc przerwać ciszę jaka nastała.
- Może troszeczkę - odparła starsza dziewczyna z wymuszonym uśmiechem, rzucając przyjaciółce ręcznik żeby też się wytarła.




*****


Pociąg Ekspres Hogwart miał odjeżdżać za niecałe dziesięć minut. Draco siedział już w przedziale. Patrzył przez okno. Widział dzieciaki żegnające się z rodzicami i młodszym rodzeństwem. On nigdy tak nie miał. 
Jego rodzice odprowadzili go tylko gdy jechał a swój pierwszy rok, ale nawet wtedy przyprowadzili go tylko. Nie przytulili, nie pożegnali się, nie obiecali, że będą pisać... Nic. Pamiętał tylko słowa ojca, które powiedział mu na odchodne... "Jesteś Malfoyem. Pamiętaj o tym i nie przynieś nam wstydu".
Myśląc teraz o tym Draco pojął jak wiele czasu minęło, jak bardzo się zmienił, a jednak wciąż pamiętał to i tak jak wtedy gdy miał jedenaście lat do tej pory stara się to wypełniać.

Szkoda tylko, że z roku na rok staje się to coraz trudniejsze...


Właśnie żeby nie zawieść ojca i nie przynieść hańby rodzinie przystąpił do Śmierciożerców i przyjął aż dwa zadania. Musiał je wykonać i to najlepiej jak się da. Wiedział, że jak tego nie uczyni pożegna się najpierw z ojcem, potem z matką, aż w końcu sam utraci życie.
Dobrze wiedział jakie te zadania ciągną za sobą konsekwencje. Już oczami wyobraźni widział ten zawód na twarzy Emily... Ona go pokochała jak własnego syna, a on ma coś takiego wywinąć pod jej nosem? To więcej niż okrutne, ale cóż się dziwić. W końcu Czarny Pan tu rozdaje karty.
- Stary, czy ty mnie w ogóle słuchasz..! - wyrwał blondyna z rozmyślań głos Blaise'a, który paplał mu o czymś od dziesięciu minut, czego oczywiście pogrążony w myślach Malfoy nie słyszał.
Chłopak wciąż nie mógł rozgryźć jakim cudem jego przyjaciel mający pomóc mu w jednym z zadań i widzący na zebraniach Śmierciożerców to samo co on nadal potrafi zachowywać się jak dawniej. Co prawda Malfoy starał się i przy obcych szło mu nie źle, ale czasem już po prostu nie umiał. Blaise natomiast potrafił być tak samo beztroski jak zwykle.
- Szczerze powiedziawszy ani przez chwilę - odparł z westchnieniem blondyn.
Zabini wywrócił oczami.
- Kiepsko ci idzie?
- Nie... Nawet nie jest najgorzej, ale za niedługo się znudzi taką grą i będę musiał zmienić taktykę.
- No! - ciemnoskóry chłopak aż klasnął w ręce z szerokim uśmiechem na twarzy. - Będzie dobrze, Stary...
Blaise poklepał przyjaciela po ramieniu.
- Nie wydaje ci się, że to okrutne? - spytał niepewnie Draco. Sam nie wiedział skąd w nim tyle sumienia.
- Robimy co nam każą... Takie dostałeś zadanie. Musisz to zrobić, bo oboje wiemy, że będzie nieprzyjemnie. Z resztą przecież robiłeś już takie rzeczy wcześniej bez rozkazu.
- No niby tak, ale nie manipulowałem nigdy przedtem czyimiś myślami przy tym.
- Przecież wiesz, że zależy nam na czasie... Poza tym to nie ty osobiście manipulujesz jej myślami. - Ślizgon wzruszył ramionami. - Choć, pójdziemy się przejść i jeszcze raz opowiem ci o tym weselu u koleżanki mojej matki. Rozumiesz to..? Wchodzę do swojego pokoju, a tam bliźniaczki... Piękne, zgrabne, cycate i na dodatek rude. Myślałem, że zemdleję...
Wyszli razem z przedziału.
Draco zawsze bawił ten dziwny fetysz Blaisa na rude włosy i piegi, więc słysząc średnio prawdopodobną opowieść o tym jak się zabawiał z bliźniaczkami, z czego potem jedna z nich okazała się panną młodą poprawił mu się niezwykle humor.



*****


Tymczasem o wiele dalej na korytarzu stał Severus Snape. Tego pięknego, słonecznego poranka zdawał się być jeszcze bardziej blady i wściekły. Dzieciaki omijały go jeszcze większym łukiem niż w Hogwarcie. Dobrze robiły. Severus dziś był taki podenerwowany i spięty, że nawet odrobinę podniesiony głos mógłby go doprowadzić do ostateczności.
Już wystarczyłoby to, że Syriusz skomplikował mu życie, Weasley postanowiła się na niego obrazić, Czarny Pan zaprosił go dziś rano na herbatkę i poczęstował Crucjatusem, nie wyspał się i miał cholernego kaca. Dumbeldore nie musiał już kazać mu pilnować tych gnojków w pociągu.
Pociąg zagwizdał, co Mistrz Eliksirów skwitował siarczystym przekleństwem. Aż jakiś drugoklasista spojrzał na niego. Jednak zaraz uciekł do przedziału widząc minę profesora.
Wtedy do pociągu wbiegła spora grupka spóźnialskich. Ronald i Ginny Weasleyowie, Potter, Granger i dwójka nieznanych mu dzieciaków. Byli to zapewne Remus i Tonks pod wpływem Eliksiru Wielosokowego. Mieli oni w końcu eskortować Pottera.
Wystarczyło jedno spojrzenie żeby po formalnym dzień dobry uciekli do najbliższego, wolnego przedziału. Severus wyjrzał jeszcze na peron. Pociąg już zaczął ruszać, kiedy zauważył biegnącą Emily. Wywrócił wymownie oczami i podał jej dłoń. Jednak ona jej nie chwyciła. Złapała się ścianki i ledwo wgramoliła się do środka.
Wyglądało na to, że obraziła się całkiem poważnie.
Jednak Severus nie miał na to czasu. Nie po tym co się dowiedział podczas pobytu u Czarnego Pana dzisiejszego poranka, nie po tym co zobaczył wczorajszej nocy.
- Weasley, musimy porozmawiać - rzucił szorstko.
Jednak ona uniosła tylko wyżej brodę i odwróciła głowę tak żeby na niego nie patrzeć, krzyżując ręce na piersi.
- Nie mam czasu na twoje fochy, Weasley - syknął zdenerwowany chwytając ją za łokieć.
Spojrzała na niego, ale jej spojrzenie nie było łagodne tak jak zwykle. Było wściekłe. Po prostu noże. Aż dziw, że Severus jeszcze nie leżał na podłodze martwy.




*****


- ... i wtedy ona uciekła sprzed ołtarza. - dokończył swoją historię Ślizgon.
- Salazarze, Blais - parsknął Draco. - Zniszczyłeś gościowi życie.
- Ale co ja na to poradzę, że jest stary i gorszy ode mnie w łóżku - Chłopak wzruszył ramionami z rozbawieniem. - Już pomijam fakt, że jestem przystojniejszy, bardziej czarujący i... - nagle zawiesił głos wywalając oczy na wierzch.
Draco ze zdziwieniem przeniósł wzrok z przyjaciela tam gdzie ten się patrzył z takim zainteresowaniem.
Nie widział nic niezwykłego. Przez korytarz szła jakaś grupka trzecioklasistów, na końcu wagonu profesor Snape mówił coś do Emily, a z jednego z przedziałów wychylała się Milicenta machająca do nich ręką.
- Dobry Salazarze... Czy ona nie jest idealna? - zapytał rozmarzeniem.
Draco zamrugał kilka razy w ciężkim szoku. Owszem, Mili nieco schudła i zmieniła fryzurę, ale to dalej była ta sama dziewczyna, która potrafiła go podnieść bez większego problemu.
- O matko... Muszę z nią porozmawiać. Ale co ja mam jej powiedzieć? Weź się w garść, Blaise. Dasz radę. Jesteś Zabini. Jesteś zajebiście czarujący i przystojny. To nie będzie trudne - trajkotał sam do siebie.

O kurwa..! Blaise i Mili?! O kurwa!

- Jak wyglądam? - zapytał chłopak pospiesznie poprawiając kołnierzyk czarnej koszuli.
- Yyyyy... Tak jak zwykle? - odparł Draco, który wciąż nie mógł się otrząsnąć po słowach przyjaciela.
- To cudownie. Chodź. Tylko ona jest moja i nie waż się jej podrywać - rzucił i ruszył szybko przed siebie.
Jednak ku zdziwieniu Dracona wyminął Milicentę i ruszył dalej. Z jednej strony kamień spadł mu z serca, ale z drugiej... no to jak nie mówił o Mili to o kim?
- Co mu się stało? - spytała Ślizgonka, kiedy Draco obok niej przechodził.
- N-nie wiem... - wydukał chłopak.
- My jesteśmy tutaj, to może przyjdźcie do nas...
-Yyyy... Tak, okej. Tylko... Gdzie jest Blaise?
Wtedy zobaczył jak jego przyjaciel podchodzi do Emily.
- O kurwa... - powiedział tym razem na głos. Ruszył biegiem w stronę całej trójki.




*****


- Dzień dobry, Panie profesorze - powiedział z uśmiechem na twarzy Ślizgon. - Śliczną panią również witam... - zwrócił się prawie natychmiast do Rudej.
Zarówno Severus jak i Emily spojrzeli na niego w ciężkim szoku.
- Blaise Zabini, do usług - przedstawił się chłopak z czarującym uśmiechem na twarzy wyciągając dłoń w jej stronę.
Emily spojrzała na Severusa licząc, że on jej wyjaśni co się dzieje. Jednak Severus jak widać rozumiał tyle co ona z tej całej sytuacji.
Blaise pocałował dłoń kobiety gdy ta mu ją podała. To wpędziło ją w jeszcze większy szok i zakłopotanie, ale Severus powoli zaczynał rozumieć do czego zmierza jego uczeń.
- A ty, Skarbie, jak masz na imię? - zapytał patrząc jej w oczy.
Wtedy właśnie dobiegł do nich Draco, ale jego przyjaciel nawet na chwilę nie oderwał wzroku od Emmy.
Malfoy już chciał się odezwać, ale nie zdążył.
- To Emily Weasley, nowa nauczycielka Zaklęć i Uroków, Panie Zabini - oznajmił chłodno Severus ledwo ukrywając swoje rozbawienie.
Oczy Ślizgona przybrały rozmiar galeonów. A Emily zrozumiawszy cała sytuację roześmiała się szczerze.
- Stary... - Zabini zwrócił się w szoku do przyjaciela stojącego nieopodal. - Czy w tym roku nie miała nas uczyć Zaklęć twoja matka chrzestna?
- To jest moja matka chrzestna - wyjaśnił ze spokojem Draco wskazując dłonią na rozbawioną rudowłosą kobietę.
- O kurwa.
- Pnie Zabini! - warknął Snape.
- Znaczy ja ten.. no... Przepraszam... Za to co mówiłem... znaczy za to co wcześniej mówiłem i teraz to co też mówiłem - jąkał się gorączkowo kalecząc gramatykę swojego ojczystego języka.
Wziął dwa oddechy. Potem znowu spojrzał na Emily.
- O kurwa..! - wypalił, gdy już dokładnie pojął co takiego zrobił. - Salazarze, przepraszam... Nie chciałem.. Bo ja ten.. Yyy... To ja może już sobie pójdę - wydukał i czym prędzej na sztywnych nogach udał się do przedziału z którego wyglądała zanosząca się ze śmiechu Milicenta.
Emily także ponownie wybuchnęła śmiechem.
- Masz uroczego kolegę - stwierdziła z rozbawieniem.
- Nie jesteś zła? - spytał podejrzliwie Draco.
- No coś ty, Młody! - roześmiała się kobieta. - To było urocze i mi niezwykle pochlebia, więc idź tam do niego żeby się nie zadręczał, bo naprawdę nic się nie stało. Nawet jakby był jakieś dziesięć lat starszy to wygoniłabym stąd profesora Snapea i porozmawiała z nim w inny sposób - dodała puszczając oczko do chrześniaka.
Severus prychnął pod nosem, a Draco roześmiał się. Od tak dawna się nie śmiał. Może ten rok nie będzie aż tak zły.
- Ale najpierw mnie przytul, bo napędziłeś nam wcześniej niezłego stracha. - Emily mocno przytuliła do siebie chłopaka.
Na twarzy blondyna pojawił się uśmiech, jak zawsze, gdy Emma go przytulała. Była bliższą mu osobą niż ojciec czy matka i nawet Blaise. Była wszystkim w jednym. Matką, siostrą i przyjaciółką.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś - powiedział cicho.
Draco był pewien, że na korytarzu jest tylko on, Emily i Severus. Nie zauważył stojącej w uchylonych drzwiach łazienki Hermiony, która przyglądała się tej całej scenie.

Jednak w Draco istnieje też ten Draco ze snów... - pomyślała z delikatnym uśmiechem na ustach.



5 komentarzy:

  1. Piszę z telefonu, więc komentarz będzie naprawdę krótki, za co od razu przepraszam. W każdym razie rozdział wyszedł chyba krótszy niż zwykle, ale równie fajny i w pewnych momentach nieźle się uśmiałam (tu chyba głównie zasługa Blaise'a i jego "podrywu", ale nie tylko :D). Mało było Severusa tak naprawdę, ale jestem skłonna Ci to wybaczyć, bo rozdział wyrzekł naprawdę fajnie . :) Tylko musisz zwrócić większą uwagę na błędy, zwłaszcza w imionach czy nazwiskach (np. Ginny a nie Ginny, Granger a nie Grenger). Poza tym nie mam uwag, oby tak dalej. :D
    Ściskam,
    Ap
    czyste-serce.blogspot.com
    listy-do-losu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest dobrze ;) Czasami rozdziały muszą być trochę chaotyczne. Scena podrywu bezbłędna ;D Coś czuje że Blaise nie będzie miał łatwo w tym roku szkolnym :D Biedaczyna. Zgodzę się z przedmówczynią mało Snape, ale pewnie w następnym rozdziale nam to wynagrodzisz.
    Czekam na następny rozdział i życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybacz za tak długi czas bez odezwu (ale ty też się dłuuuuugo nie odzywałaś!)
    Rozdział fantastycznie cudowny i piękny. Błędy zostały wybaczone :D Blaise, który pognał do Emily-bezcenne. Złączysz go z Ginny?? Ja chcieć więcej akcji, więcej Seva <33
    No to do nexta.
    xoxo
    Wpadnij też do mnie;*

    OdpowiedzUsuń
  4. O qrde ale się dzieje!. Przede wszystkim e końcu popchnęłaś akcję do przodu i zaczął się rok szkolny. Łiiii.
    Fajnie, że dodajesz powoli nowych bohaterów jak Milicentę czy Blaise robi się coraz ciekawiej! No i ten emm... żenujący podryw też niezły xd.
    Hehh jak nie masz czasu sprawdzać chapów ale trudno ci znaleźć błędy możesz poszukaj sobie bety? Bo serio Giny tak mnie już.... przeżyje niemal każdy błąd ort. ale niemal to jednak nie każdy
    I w końcu jakoś połapałam się jak to leci fabuła twojego ff z resztą historii... Hm, ciekawa ta historia z ołtarzem czyżby przepowiednia czy co :x
    Nie spodobał mi się tu Draco, wcześniej go lepiej jakoś opisywałaś, teraz wydał mi się eee... napalonym gimbusem e.e"" Miło, miło z ciocią ale ta myśl Miony z całokształtem wyszła komicznie xd. Wolę czekać dłużej na rozdział ale żeby był lepiej dopracowany :D
    Kłaniam siem^^,
    Ja

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie… Hahaha xD
    Rozdział jest taki lekki i przyjemny, o wszystkim o niczym, ale nie jest przez to zły. Mi się tam podobał, choć aż mnie coś świerzbi, bo chcę dowiedzieć się, o czym rozmawiali Severus i Emily.
    Nie lubię Dramione, uch, wręcz nie cierpię, więc będę pomijać ten wątek milczeniem, jeśli pozwolisz, a skupiać się będę na reszcie :D
    Blaise, o matko… Biedny :D Draco, leć za nim, bo jeszcze chłopak nie będzie chodził na lekcje z Zaklęć xD
    Kurczę, ja chcę rozmowę Seva i Emmy… Już, teraz, zaraz! :*
    Mam nadzieję, że na następny rozdział nie będziemy musieli tak długo czekać :*
    Pozdrawiam i życzę weny,
    always

    P.S. Zapraszam do mnie: http://snape-granger-inna-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń